29.07.
SabaQuenn: jeszcze dwa dni i się zobaczymy! Hej Kochana,
stęskniłam się za tobą!
VolleyMaja: hej Sabinko! Ja też, strasznie tu bez ciebie i
reszty było.
SabaQuenn: Igor nadal pozuje na ideał?
VolleyMaja: Tak, próbuje. On się stara...
SabaQuenn: Z Julitą też się
starał...
VolleyMaja: Sabina, to nie tak, że ja do niego wracam. To nie
takie proste. Dzisiaj przywiózł mi zestaw z maca.
SabaQuenn: O! Inwestuje
w twoje krągłości...
VolleyMaja: Taa tylko zapomniał, że nie znoszę big maca i
truskawkowego shak'a
SabaQuenn: Liczy się gest.
VolleyMaja: wiem, wolałabym jednak rozmowę z Marcinem.
Milczy.
SabaQuenn: pisałaś do niego? Choć znam odpowiedź, nie
pisałaś. Chłopaki gadają,że bez kija do niego nie podchodź.
VolleyMaja: echciu...
SabaQuenn: nie wzdychaj
tylko pisz. Lepiej żebyście się pogodzili przed urodzinami.
VolleyMaja: czemu?
SabaQuenn: bo jak go znam prezent ci już kupił. Szkoda by
było nie dostać takiego fajnego prezentu. Ja spadam, do napisania.
VolleyMaja: pa.
Magda zamknęła okienko rozmowy w
telefonie. Cholera, brakowało jej codziennego przekomarzania z Marcinem. Z nim wszystko było takie proste. Nie
musiałaś uważać na słowa, czy gesty. Nie tak, jak teraz z Igorem. Niby
rozmawiali na luzie, niby tak jak dawniej, ale... No właśnie to „ale” burzyło
cały nastrój. Igor się starał, próbował, jednak ona nie mogła się przełamać.
Wczoraj pozwoliła mu się objąć na huśtawce. Jakby się przytulała do...kogoś
obcego. Ciągle gadał o przeszłości, a ona chciała o przyszłości. Nie miała odwagi.
Choć potrafiła w nim nadal dostrzec
swojego Igora. Chłopaka, którego kochała tak długo. To uczucie, ten facet nie
znikł do końca. Może musiała się bardziej postarać, żeby go zobaczyć?
– Cześć
siostra cioteczna! – Uśmiechnięta,
niziutka blondyneczka stanęła nagle przed Mieczyńską.
– Beata!
– Magda usiłowała wstać z hamaka na
którym się wylegiwała.
– Nie wstawaj – dziewczyna nachyliła się i
ucałowała ją serdecznie – przełożyli mi robotę, miałam malować freski na
ścianach restauracji, ale remont się im opóźnił, a mnie fucha, więc jestem.
Gdzie mam zrzucić rzeczy?
– U mnie! Głupio pytasz. Babcia pojechała na
zakupy, zadzwonię do niej i poproszę o wielki kubełek lodów dla nas.
Wieczorem zaszalejemy.
– Ja nawet mam załącznik do lodów, tylko trzeba
by go schłodzić...
– W pokoju mam małą lodóweczkę.
– Spryciara! I babcia się nie dowie.
Witam weekendowo. Mały "umilacz" wieczoru. Od tak dla przerwy na herbatę :)
Witam weekendowo. Mały "umilacz" wieczoru. Od tak dla przerwy na herbatę :)
czytam jak zwykle i jak zeykle mi si podoba i jak zwykle czekam na kolejne :).Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko mnie Magda denerwuje. Ewa jej bardzo dobrze napisała, dlatego powinna jej słuchać. Aż się boję o Marcina, biedny chłopaczyna :D
i przepraszam, że dopiero komentuje, ale mam urwanie głowy na uczelni. :/ pozdrawiam :)