31.07.
Magda z Beatą podziwiały odsłonięte
kolano dziewczyny.
– Nareszcie nie będzie swędzieć! – Magda z ulga pomasowała skórę na łydce.
– A takie piękne malunki stworzyłam na gipsie. –
Beata nie mogła odżałować swojego wkładu artystycznego.
– Nie martw się Beti, Magda kazała rozcinać panu
ostrożnie, wystarczy ładnie skleić gdzieniegdzie i rzeźba jak malowana – mama
Magdy z dumą zaprezentowała niebieski, foliowy worek, który trzymała w rękach.
– Córka wrzucę ci to na górę.
– Dzięki mamuś. Szkoda, że kul jeszcze nie
odstawię. I mam nadzieję, że będzie ciepło, bo stabilizator mi się pod spodnie
nie zmieści. Tylko ta blizna...
– Ej, nie przesadzaj dostałaś jakieś smarowidła,
to się pięknie wszystko zagoi. – Beata
przechyliła się przez poręcz werandy i spojrzała w kierunku furtki, która
charakterystycznie zaskrzypiała. – Masz
gościa. – Znacząco uniosła brwi.
– Kto to? – Magda zaintrygowana sięgnęła po swoje
„przyjaciółki”, jak nazywała kule.
Beata nic nie odpowiedziała tylko weszła
do domu.
– Cześć siostra! – Marcin przeskoczył schody na werandę. – Nie
wstawaj. O! Widzę, że cię już rozpakowali. – Nachylił się i cmoknął ją niedbale
w policzek.
– Marcin! Tak, rozpakowali, nareszcie. Mogę ci
oddać resztę linki. Miałeś być wczoraj! – Odpowiedziała mu z lekkim wyrzutem. Serce
Magdy wykonało efektowne salto, gdy go zobaczyła i usłyszała. Dużo ostatnio
myślała o Marcinie Krakowskim.
– Wiem. Sorki siostra. Ale jak wpadłem do domu,
to najpierw odsypiałem, a potem ojciec zagonił mnie do pilnej roboty i nie
dałem rady. Za to mam dla ciebie prezent. – Wyciągnął z torby przerzuconej przez ramie
słoik. W słoiku był piasek, kamyczki, muszelki i woda. – Kawałek morza. Tak jak obiecałem.
– Dzięki. – Magda chciała wstać i pocałować Marcina w policzek w podziękowaniu za prezent ale ten
ją przystopował.
– Nie wstawaj. Postawię to na stoliku.
– Chodź, przejdziemy się. Pogadamy. Tu się robi
tłoczno. – Magda porozumiewawczo mrugnęła w stronę babci i rodziców wchodzący
na taras.
– Marcin, załatwiłeś? – Ojciec Magdy znacząco spojrzał na chłopaka.
– Tak. Wszystko będzie jak należy – odpowiedział
mu z uśmiechem.
– Co wy knujecie? – Magda zapytała Marcina, gdy szli usiąść na
drewnianą huśtawkę.
– Nic siostra, kompletnie nic. Takie tam,
drużynowe sprawy. Opowiadaj co u ciebie? – Zaczekał, aż Magda usiądziecie i zajął miejsce
na drugim końcu huśtawki.
– Nie mam gipsu, ale to już sam zauważyłeś.
Jutro jadę z Beti na zakupy szkolne. Powoli czas się za to wziąć. I nareszcie
pójdę do „Raju kawy” i wypiję moją ukochaną latte.
– Super. A jak z...Igorem? – Zapytał ostrożnie.
– Nijak. Gadamy, piszemy, przyjeżdża, ale zawsze pyta, czy może. Generalnie zachowuje
się dupiato i wzorowo. Chce wrócić. – Magda spuściła wzrok, nie chciała niczego
zatajać przed Marcinem.
– Może się ogarnął. Słyszałem, że Julita
wyjechała gdzieś i nie są już razem. Teraz wszystko zależy od ciebie. Jak byś
nie wybrała, tak będzie dobrze siostra.
– Na razie zachowuję dystans. Zbyt dużo rzeczy od
niego usłyszałam. A coś ty tak zmienił nagle zdanie? – Magda spojrzał uważnie na Marcina. Siedział na
huśtawce, pochylony do przodu z łokciami wspartymi na kolanach. Patrzył w
ziemię, nie na nią.
– Miałem czas na przemyślenie wielu rzeczy. To
jest twoje życie siostra i nic mi do niego. Ja tylko mogę cię wspierać, nie
naciskać. Myślałem, że wiem co jest dla ciebie lepsze od ciebie samej.
Pomyliłem się. Gdy wrócisz do Igora, życzę ci szczęścia, naprawdę.
– A jeśli nie wrócę? – Zapytała z bijącym sercem.
– Wrócisz. A jeśli nie to znajdzie się inny na
jego miejsce. Całkiem nowy, którego jeszcze nie znasz. Love is the air, baby.
Dobra siostra, zbieram się. Jestem umówiony. Narka. – Chłopak zebrał się z huśtawki i niedbale machnął
w jej stronę.
– Pa – odpowiedziała.
Patrzyła jak idzie w stronę furtki.
Wysoki, w białej bokserce, która więcej odsłaniała niż zakrywała. Sprane,
jeansowe spodenki, super układały mu się na tyłku. Wszystko było świetnie. Poza
jednym . Siostra. Mówił do niej to słowo takim tonem, jakby je podkreślał.
Siostra. Nic więcej. Wrócił stary Marcin - brat, kumpel. Beacie się wydawało.
Jej samej też. To wszystko co było wcześniej, nie miało znaczenia. To tylko ona
puściła wodze wyobraźni. Za bardzo puściła. Magdzie zadzwoniła komórka w
kieszeni.
Marcin odchodząc, słyszał jak Magda
odebrała telefon. Dzwoniła Sabina. Zaraz zrelacjonuje przebieg pożegnalnego
ogniska. I dobrze. Bawił się świetnie. Do samego rana. Był z siebie dumny,
udało mu się nie rzucić na Magdę. Nie błagać, nie prosić. Wybrała. Zachował
kumplowski dystans. I tak ma być, pomyślał. I będzie, postanowił. Magda nie
jest dla niego. To tylko on sobie coś ubzdurał.
Ech, tym razem Marcin się zbuntował. Nie mogę ich ogarnąć...jak dzieci, jak dzieci xd
Informacja techniczna: tak jak pisałam, postaram się wrzucać kolejne posty co 2-3 dni. Na Mikołaja, będzie ...niespodzianka :D
Pozdrawiam Joanna.
Genialny jak zwykle :) z nieciwrpliwoscia czekam na mikolajkawa niespodzianke. Zycze weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO! to już całkiem niedługo do Mikołajek :) Na razie "musi" wystarczyć to co jest ;)
UsuńA mogło być tak pięknie! Przeczuwałam, że Marcin stchórzy już po tym jak pierwszy raz powiedział do niej 'siostra'. Zamiast z nią pogadać, to woli ukrywać swoje uczucia i patrzeć jak inny z nią jest. Zresztą wkurzał mnie z tym ciągle 'siostra'. Nigdy tak nie mówił, więc od razu było wiadome, że coś jest nie tak. No ale są siebie warci... Będą cierpieć, jak któreś z nich znajdzie sobie drugą połówkę, co mam nadzieję nie nastąpi :D
OdpowiedzUsuńMogło, mogło...ale nie jest. Tak to w życiu bywa xd. Wiesz ja sobie tak wykombinowałam, że oni są siebie nawzajem warci. "Chciałbym ale się boję..." - to ich życiowe motto :)
UsuńJuż bym chyba wolała, żeby Marcin używał jakiegoś przekleństwa jako przecinka, a nie słowa "siostra". Swoją drogą nie wiem, czy nie przesadziałaś z wpisywaniem tego słowa dosłownie wszędzie ;) Jak już powiedział to słowo drugi raz to dostawałam szewskiej pasji. To rzadko się zdarza, aby dwójka bohaterów wkurzała jednocześnie xD Pocieszam się tym, że to jeszcze dzieciaki, więc kiedyś (mam nadzieję) z tego wyrosną ;P
OdpowiedzUsuńha, ha ,ha . Nie. On rzadko klnie. "siostra" było bardziej wymowne niż "przecinek" na "k".
UsuńI tak - powtarzał je specjalnie, z uporem osła - bo on taki osiołek czasami jest ;) Jak ja się cieszę, że są wkurzający - lepiej aby denerwowali niż nudzili ;)
Ja tez mam nadzieję, więcej nie powiem