22.07
Była dziewiąta
wieczorem. Magda się nudziła. Ileż można siedzieć w ogrodzie? Opaliła się już
tak, że jeszcze kilka chwil na słońcu, a zostałaby murzynką. W telewizji nie
było nic ciekawego. Nie miała co czytać. Serwowanie po necie znudziło się.
Obozowicze milczeli. Jeszcze tydzień i zdejmą jej gips. Przypominała sobie, że
lekarz dał jej zestaw ćwiczeń. Postanowiła poćwiczyć. Ściągnęła ukochane,
krótkie, jeansowe ogrodniczki. Założyła sportowy biustonosz – top i króciutkie
spodenki z lycry. Przejrzała się w lustrze. Zeszczuplała. Zawód miłosny sprzyja
figurze. Załadowała na kompie stację fit i zaczęła ćwiczyć.
Marcin wrócił z
wieczornego biegu po plaży. Ojciec Magdy ich nie oszczędzał. Zapewne zakładał,
że jak zmęczy ich przed snem, w nocy nie będą się ich głupoty trzymać.
Niestety, pomylił się w obliczeniach. Wojtek z Damianem, wzięli błyskawiczny
prysznic i poszli posiedzieć na ławki przed ośrodkiem z dziewczynami z drugiego
obozu. Namawiali by dołączył, ale nie miał ochoty. Nie interesowały go inne
laski. Nie teraz, kiedy Magda jest wolna. Wiedział, że zapewne ona nie ma
ochoty na związek, ale postanowił trzymać rękę na pulsie. I zrobić wszystko,
żeby ich układ bycia przyszywanym rodzeństwem, zmienił się w zupełnie inny. Nie
potrzebne mu do tego były komplikacje w postaci panienki wypisującej do niego
smsy i wciskającej się na fejsie po wakacyjnym szaleństwie. On chciał Magdę.
Tak bardzo, że aż to bolało. Póki była z Igorem, wmawiał sobie, że to tylko
zauroczenie, przywiązanie, troska. Teraz przestał się okłamywać. Miał swoją
szanse i nie zamierzał jej spieprzyć. Wykąpał się w prawie zimnej wodzie.
Wdrapał na swoje łóżko. Wyciągnął telefon i odpalił MM.
Magda kątem oka
zauważyła migająca kopertę w rogu monitora. Odłożyła ciężarki i dokuśtykała do
biurka. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła od kogo przyszła wiadomość.
Krakowiak: Żyjesz?
VolleyMaja:
Żyję, ćwiczę właśnie, niedługo gips ściągają:)
Krakowiak: Dobrowolnie ćwiczysz? Dobrze ci, twój ojciec
to terminator, nie do zmęczenia.
VolleyMaja:- ha ha ha, daje w kość?
Krakowiak: Mam wrażenie, że trenuje nas do jakiejś ekstremalnej
wyprawy. Zero wolnego czasu. Stęskniłem się za tobą...
VolleyMaja:- Nie kłam Marcinku :P Sabinka cię zdradziła. Wianuszek do ciebie wzdycha.
Pomimo braku wolnego czasu
Krakowiak:
Nie prawda. Magda ja serio nic, z żadną,
nie interesują mnie inne dziewczyny. Wierzysz mi?
W tym momencie
Magda usłyszała, że otwierają się drzwi od jej pokoju. Nie oglądając się za
siebie powiedziała:
– Już ściszam babciu, sorki, ćwiczyłam, ale
już skończyłam – sięgnęła do głośników podłączonych do laptopa i ściszyła
muzykę.
– Cześć Magdalenko.
Dziewczyna
zamarła. Powoli przekręciła się na zdrowej nodze i stanęła twarzą w twarz z
Igorem. Uśmiechał się tym swoim niepewnym, przepraszająco-uroczym uśmiechem, a
ją, aż szarpnęło z bólu na jego widok.
– Co tu robisz? – Zapytała, siląc się na spokój
w głosie.
– Przywiozłem ci książki, nikt po nie, nie
przyjechał do biblioteki, a mama idzie na urlop i będzie zamknięte. –
Odpowiedział jakby to, że dostarcza jej literaturę było najbardziej oczywistą
rzeczą pod słońcem. – Mam szlaban. Za obóz i resztę rzeczy. Mogłem wyrwać się
tylko do ciebie
– Książki? Teraz? Nieważne, połóż na kanapie. A
szlaban to nie moja wina Igor. Sam sobie na niego uczciwie zapracowałeś. Cześć.
– Skinęła głową i wskazała ręką drzwi. Starała się, aby nie drżała zbyt mocno.
– Wiem, sam wszystko spieprzyłem. Magda, pogadaj
ze mną – poprosił. Ręce wbił w kieszenie
spodni.
– Dlaczego? Po co? Ty nie chciałeś ze mną gadać.
– Odpowiedziała cicho wzruszając ramionami. Sama obecność Igora sprawiała jej
fizyczny ból, a co dopiero rozmowa z nim.
Dziewczyna
odwróciła się do ekranu laptopa i wystukała szybko w okienku komunikatora: „Marcin,
odezwę się później, przyszedł Igor” i zamknęła program za nim Krakowiak
odpisze. Wiedziała, co by jej wystukał na klawiaturze. Odwróciła się do Igora,
nadal stał w drzwiach. Znała go doskonale wiedziała, iż był zmieszany i nie
czuł się pewnie. Z jednej strony była podekscytowana wizytą eks, z drugiej bała
się tego co od niego usłyszy. Do odważnych świat należy. Podjęła decyzję:
– Usiądź –
westchnęła i wskazała kanapę.– Ogarnę się trochę. – Chciała doskakać do kul,
opartych z drugiej strony biurka, ale ją wyprzedził i podał je. Wymamrotała
dziękuję i poszła do łazienki.
Marcin nie
uwierzył, gdy tekst od Magdy wyświetlił się na ekranie telefonu. Jak to „przyszedł Igor”? Co to ma znaczyć? Jest
21:50, a on sobie … przychodzi? No do kurwy nędzy! Usiadł gwałtownie na łóżku i
zeskoczył na podłogę, zabolały go stopy od uderzenia. Trzymał w ręku telefon i
krążył po pokoju, jak tygrys zamknięty w klatce. Co mam zrobić, myślał
gorączkowo. Igor jest tam, obok Magdy, a on? Tutaj, kilkaset kilometrów od
niej. Kurwa! Z impetem uderzył otwartą dłonią w ścianę. Wyobraźnia posuwała mu obrazy z przeszłości:
Igor obejmujący Magdę. Całujący ją
namiętnie… Stop! Wybrał ze spisu numer dziewczyny i wybrał przycisk połączenia.
Po czterech sygnałach odrzuciła go. Marcin rzucił telefon na fotel. Wciągnął
błyskawicznie spodenki, t-shirt i trampki. Musiał wyjść. Wyskoczył przez
balkon, niskie pierwsze piętro nie było żadną wysokością.
Igor odłożył
książki na biurko Magdy. Dawno tu nie był. Pokój budził wspomnienia, te dobre,
stwierdził ze zdziwieniem. Myślał, a właściwie bał się, że zastanie Magdę w
rozsypce. A tu, takie zaskoczenie. Wyglądała świetnie. Zrobiło mu się ciepło na
sercu , gdy na niego spojrzała. Może
wszystko da się jeszcze naprawić? Tęsknił za nią. Julita była jak tornado, jak
iskra, wszystko się szybko wypaliło. Magda to inna kategoria. Odkąd miał
szlaban i dużo czasu na myślenie, dotarło do niego, jak bardzo się wygłupił. Na
biurku rozbrzęczał się telefon Mieczyńskiej. Igor wziął go do ręki. „Brat
Marcin” wyświetliło się na ekranie. Nie tego wieczoru braciszku, pomyślał i
odrzucił połączenie.
Magda oparła się
o rant umywalki. Krew szumiała jej w uszach nie tylko z wysiłku fizycznego
podczas ćwiczeń. Jak cudownie jest go zobaczyć. Przyszedł do niej, sam z
siebie. Chce pogadać. To co, że minął prawie miesiąc, kiedy nie odezwał się
słowem, nie dał znaku. Magda optymistka, Magda ufna, Magda romantyczka – taa,
ale ona nie ma już za wiele do powiedzenia. Teraz więcej ma do powiedzenia
Magda realistka, Magda ostrożna i Magda pragmatyczka. Przepłukała twarz i
kark zimną wodą i złapała się na tym, że
sięga po tusz do rzęs. O nie! Zamiast niego chwyciła dezodorant. Ładny zapach nie jest taką zbrodnią jak tusz!
Poprawiła włosy w schludny koński ogon. Przyjrzała się sobie krytycznie w
lustrze, Strój ją trochę deprymował. Z drugiej strony, niech popatrzy co
stracił. Zdecydowanym ruchem otworzyła
drzwi od łazienki i wyszła.
– Chcesz coś do
picia? – Zapytała, otwierając malutką chłodziarkę, którą Marcin przywiózł jej
od ojca z pubu, żeby nie musiał latać na dół, albo wołać co chwilę.
– Tak, masz coś
słodkiego. Pepsi ?
– Nie, tylko tonik i mineralną.
– Ulubione napoje twoje i Marcina
– Tak się złożyło. Chcesz, czy nie?
– Tonik poproszę. Zmieniło się tutaj – potoczył
ręką po pokoju.
– Czas przemyśleń, czas zmian. W tym kartonowym
pudle są twoje rzeczy. Możesz je od razu zabrać. Nie będę musiała kogoś prosić.
– Rzuciła mu butelkę z piciem.
- Magda usiądź.
Pogadamy. – Odkręcił tonik i napił się.
Igor zajął
miejsce na małej sofie w dziennej części pokoju. Magda usiadła bokiem,
naprzeciwko niego, podwijając zdrową nogę pod siebie.
– Magdalenko. Nie wiem od czego zacząć … chyba
powinienem od początku, od kwietnia – złapał jej dłoń i zaczął przeplatać swoje
palce z jej. Zawsze tak robili, to był ich gest, gdy rozmawiali. Magda wyrwała
mu rękę i wstała z kanapy. – Znowu
przepraszam. – Uniósł swoje ręce do
góry. – Więcej nie będę, obiecuje.
Dziewczyna
stanęła przy biurku i załączyła internetowe radio. Niech coś gra, pomyślała. A
tutaj, w odległości metra, czuła się bezpieczniej.
– Wróć tutaj, chce ci patrzeć w oczy...
– Igor masz piętnaście minut, zanim wparuje tu
babcia. – Oświadczyła zdecydowanym tonem.
– Szczerze powiedziawszy pani Basia już śpi i
nawet nie wie, że tu jestem. Zapomniałaś, że potrafię wejść i wyjść od ciebie
niezauważony? – Uśmiechnął się
szelmowsko
Magda tylko
przewróciła oczami i westchnęła głośno. Faktycznie potrafił to zrobić. Dom był
na tyle duży, a psy traktowały go ja domownika. Zrezygnowana wróciła na sofę,
jeśli mają rozmawiać niech będzie to zrobione raz, a porządnie.
– Chyba najczęściej wypowiadanym prze zemnie
słowem dzisiaj będzie „przepraszam”. – Igor
oparł głowę na zgiętej ręce i popatrzył
uważnie na dziewczynę. Wziął głęboki oddech, jakby szykował się do skoku z
wysokiej wieży. – Zapewne sporo słów cię
zrani, znowu, ale nie chcę nic ukrywać. Przepraszam, że cię oszukiwałem na
długo za nim, powiedzmy, wysłałem tego idiotycznego smsa. W pewnym momencie
między nami zrobiło się tak idealnie, że aż ...obrzydliwie słodko.
Przewidywalnie. I wtedy w naszej szkole pojawiła się Julita. Była newsem.
Zadziorna, szalona, ubierała się inaczej. Miała w nosie konwenanse. Wszystkim
facetom okręcały się za nią głowy. A ona wybrała mnie. Ale ja byłem z tobą i
choć tak jak mówiłem, między nas wkradła się rutyna, byłem wierny. Choć jej
zainteresowanie mi schlebiło. Bardzo schlebiło. Trzymałem się twardo. Kiedyś,
nie zapowiedziana, przyszła do mnie pod pretekstem wytłumaczenia jej chemii.
Zobaczyła twoje zdjęcia, nasze zdjęcia i zapytała, czy jesteś moją pierwszą
dziewczyną i czy mi się nie znudziłaś. Tyle lat z jedną. Powiedziała, że każdy
pragnie spróbować czegoś nowego. A ona nie ukrywa, że chce spróbować mnie.
Pocałowała mnie wtedy. Odepchnąłem ją i kazałem spieprzać. Uśmiechnęła się
tylko i wyszła. A ja nie mogłem zapomnieć smaku jej ust, inności pocałunku.
Potem był weekend majowy i regaty. Chciałem ci wynagrodzić ten pocałunek. Było
nam wtedy sielsko i anielsko. Prawie posunęliśmy się wtedy ten jeden krok
dalej...przestaliśmy na granicy naszego pierwszego razu. Ja chciałem ,
cholernie chciałem, ty powiedziałaś nie, że zaczekamy jeszcze te kilka miesięcy
do naszych osiemnastek. Uszanowałem to, choć tak naprawdę, byłem wściekły i
rozgoryczony. Myślałem, że się ze mną bawisz. Po regatach, końcówka roku,
końcowe zaliczenia przedmiotów, które lądują już na świadectwie maturalnym. Nie
miałaś dla mnie czasu. Gdy chciałem pogadać wykręcałaś się. Chodziłem jak
nabuzowany. Ognisko przed końcem roku, obiecałaś ,że przyjdziesz, że może
jednak coś więcej, że nie koniecznie musimy czekać do osiemnastki. Nie
przyszłaś. Przysłałaś sms „ Nie przyjdę. Sorki.” Byłem wściekły, znowu mnie wystawiłaś.
Wtedy przyszła Julita. Wyczuła mnie. Była chętna. Przepraszam Magdalenko...
– Przespałeś się z nią?!! – Magda nie wytrzymała.
– Nie, ale było blisko – odpowiedział krótko
odwracając wzrok.
– Kurwa! Igor! Niedobrze mi. – Schowała twarz w ręce. – Na następny dzień mnie całowałeś! Dotykałeś!
Szeptałeś te wszystkie bzdury!
– Przepraszam, tak cholernie cię przepraszam,
ale stało się, czasu nie cofnę.
Magda podniosła
głowę i spojrzała na niego, czuła, że za moment się rozpłacze. Igor siedział z
opuszczonymi ramionami, zrezygnowany. Czekał na wyrok. Jednocześnie w jego
oczach również dostrzegła ból i … prośbę o wybaczenie. Naprawdę ją przepraszał,
naprawdę było mu głupio i przykro. Nie był, aż tak dobrym aktorem. To co
usłyszała ogłuszyło ją. Igor i
Julita...wzdrygnęła się w środku. Dotarło do niej co usiłował jej też
przekazać. Ona również nie była bez winy, winy innego kalibru oczywiście, ale
jednak.
– Każdy kij ma dwa końce – powiedziała po
dłuższej chwili milczenia. W głośnikach Pink śpiewała „Ever wonder 'bout what he’s doing? How it
all turned to lies? Sometimes I think that it’s better To never ask
"Why?" Where there is desire
there is gonna be a flame. Where there is a flame someone’s bound to get burned
but just because it burns doesn’t mean you’re gonna die You gotta get up and
try, try, try „. Faktycznie czasami jest lepiej nie
wiedzieć „dlaczego”. Objęła się swoimi ramionami. Zrobiło się jej zimno. Nie
uzyskała odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie. – Dzięki Igor za nienaświetlenie sytuacji.
Przyjmuje do wiadomości i faktycznie, ja też nie była całkiem bez winy. Chyba
trochę się pogubiliśmy sami ze sobą. Ale, seriously? Sms? Zasługiwałam na to,
co mi powiedziałeś teraz już wtedy!
– Zasługiwałaś jak cholera. Julita … ona jest
jak czarna dziura. Zasysa wszystko. Absorbuje całą uwagę. Ja zapomniałem o
wszystkich i wszystkim. Ten sms… Julita
wpadła do mnie w dniu meczu. Zobaczyła, że nasze zdjęcia są dalej na półkach.
Zapytała, czy powiedziałem ci o nas. Ja tak naprawdę wtedy nie myślałem o
tobie, o twoich uczuciach. Czułem jakby ten facet z Julitą, nie do końca był
mną. Jakby to był mój … awatar. Dwa
życia, w jednym ty , w drugim ona. Pełnia szczęścia. Gdy zapytała, czy ci
powiedziałem, pomyślałem „moment-nie ma nas, jestem ja i Magda i ja i ty”.
Odpowiedziałem, że nie miałem do tego głowy i że muszę porozmawiać z tobą na
spokojnie. Wyszedłem do kuchni po picie. Wtedy musiała wysłać ci tego smsa z
mojego telefonu, leżał na biurku. Potem pojechaliśmy na imprezę do jej
koleżanki. Zadzwonił do mnie Marcin. Powiedział o meczu i szpitalu. Chciałem
zadzwonić do ciebie ale powiedział, że na razie nie odbierzesz, bo jesteś po
operacji. Wszedłem w menu wiadomości, aby do ciebie napisać i wtedy
przeczytałem tego smsa. Zrozumiałem wszystko. Julita potwierdziła, gdy do niej
zadzwoniłem. Nie mogłem już nic zrobić … nie chciałem nic robić. Wystraszyłem
się, że każda próba wyjaśnienia ci tego smsa równa się powiedzeniem ci o
Julicie i o tym co wyrabiałem nią.
Zachowałem się jak ostatni palant , szczeniak i idiota. Potem znowu zadzwonił
Marcin, powiedział wiele niecenzuralnych słów, ale przekaz był jasny, nie
chcesz mnie znać, widzieć, oglądać, mam się trzymać od ciebie z daleka. I tak z
robiłem, przy okazji poszedłem w długą z Julitą.
– Oj Igor, Igor. - Magda zaśmiała się gorzko. -
Czuję się jak w telenoweli. Przynajmniej ty to tak przedstawiasz. Wiesz jak to
wygląda naprawdę? Znudziłam ci się, znalazłeś sobie nowy obiekt
zainteresowania. Nie wiedziałeś, jak mi to powiedzieć, ona cię wyręczyła. Nie
dałam ci dupy, ona ci dała. Marcin nagadał, więc nie zadzwoniłeś, bo przecież
on powiedział, że masz tego nie robić. Wygodne. Niewinny jesteś, to tylko zły
świat się uwziął. I ja teraz też jestem zła bo ci to wypominam. I nie pieprz o
avatarze. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. To byłeś ty, tylko i
wyłącznie ty i twoje decyzje. Jednak dzięki, że mi trochę naświetliłeś ostatnie
wydarzenia. Teraz już wiem, że niepotrzebnie wypłakałam przez ciebie Bałtyk.
Może nawet powinnam podziękować Julicie. A z Marcinem sobie pogadam, jakoś
wszyscy się uwzięli, aby decydować za mnie. Nikt z was nie zapytał, co o tym
myślę i czego ja bym chciała. I pomimo tego, że jesteś ostatnim skurwielem i
tak wszystko we mnie krzyczy, aby się do ciebie przytulić. Nie mam w swoim
sercu i umyśle przycisku delate. Niestety. W sumie nie wiem po co przyszedłeś,
bo książki były tylko pretekstem. Tyle to i ja potrafię wywnioskować...
– Magda, nie jestem z Julitą. Może i ona
faktycznie jest we mnie zakochana, tak jak twierdzi. Ja w niej nie. To było
jakieś idiotyczne zauroczenie. Wiem, że proszę cię o coś niewyobrażalnego dla
ciebie teraz ale... daj mi szansę. Wróć do mnie. Pozwól mi wrócić do siebie.
Kocham cię. – Igor nachylił się do Magdy, jedną ręką przyciągnął delikatnie za
kark i ją pocałował. Oddała pocałunek.
Pocałunek Igora
ją zaskoczył i ... oszołomił. Całował ją! Znowu ją całował. Jak się za tym
stęskniła. Zatraciła się. Zanim się zorientowała posadził ją sobie na kolanach,
wstał i przeniósł na łóżko. Nie odrywali od siebie ust. Oprzytomniała w
momencie, gdy poczuła jego dłoń wsuwającą się pod gumkę spodenek.
– Igor! – Odepchnęła go od siebie. – Przestań! – Spojrzał na nią nieprzytomnie. Ale się cofnął.
Jednak nie wypuścił jej z objęć. – Puść
mnie! – Wyswobodziła się z jego
ramion. – Wyjdź. Zabierz swoje rzeczy i wyjdź.
– Magdalenko...
– Nie Igor, to tak nie działa. Ja tak nie
działam. Przychodzisz do mnie...przychodzisz i oczekujesz, że jak wypowiesz
magiczne słowa, to ja rzucę ci się w ramiona! Tak, rzuciłam. I sama się wstydzę
przed sobą. Nie wiem, czy dam ci drugą szansę. Nic nie wiem. Ale na pewno nie
tędy droga. Proszę cię wyjdź. – Schowała
twarz w dłonie.
– Mogę zadzwonić? – Zapytał cicho.
– Możesz – wymamrotała.
– A przyjść?
– Nie przeginaj.
– Dobranoc kochanie – Poczuła jak Igor wstaje.
Nachylił się nad nią i pocałował we włosy. – Dziękuję za dzisiejszy wieczór. – Usłyszała, jak zabiera karton i cicho wychodzi
z pokoju. Z płaczem rzuciła się na łóżko. Niech cię szlag Igor!
Dobry wieczór :) Nowy dzień z życia Magdy. I co o nim sądzicie?
Facet jak raz zdradzi, zrobi to drugi raz. Ale wystarczyło kilka miłych słówek, a naiwna Madzia poleciała w ramiona Igora, który żałuje. Znając życie pewnie mu wybaczy, to już widać po tym, jak powiedziała, że może zadzwonić. Tylko szkoda w tym wszystkim Marcina. Musi być z niego naprawdę fajny chłopak.
OdpowiedzUsuńStrasznie surowo podsumowałaś Magdę :) Ja mam dla niej więcej wyrozumiałości. Była z Igorem "od zawsze", trudno przeciąć pępowinę, nie ma przycisku usuń z serca xd. Zawsze tli się jakaś nadzieja i Magda tej iskierce dała się porwać.
UsuńA Marcin - on nic nie powiedział, nic nie zdeklarował. Dla Magdy jest kumplem, nie dostrzega tego co on nieśmiało jej sygnalizuje:)
Ja wiem, że ciężko jak to napisałaś odciąć pępowinę, ale moim zdaniem nie powinna po raz kolejny wchodzić w związek z Igorem, bo znowu się nią znudzi i znajdzie inną panienkę. Potem ta panienka znudzi mu się i będzie chciał wrócić do Magdy. Taki właśnie mi się Igor wydaje. Chyba, że naprawde się zmienił... A Marcin? Wiem, że nic nie zrobił itp., ale miałam jakąś tam nadzieję, jednak co za szybko to niezdrowo.
Usuń"Dziękuję za dzisiejszy wieczór." Serio? Ależ on jest palantem. Moim zdaniem Magda ma rację, mówiąc, że to wszystko były jego decyzje. Bo to on zwlekał, bo to on wolał inną i to on nie zadzwonił. A że w toku wydarzeń tak jakoś się potoczyło... Może uznał, że tak musi być. Tyle tylko, że to się wydarzyło, bo sam nie zareagował. Ech, nie lubię go, potrafi tylko rzucać słodkimi słówkami...
OdpowiedzUsuńJest palantem, nie ukrywam, czyli dobrze go opisałam, ale serce nie sługa :P. Jasne, że to co się stało to konsekwencje jego decyzji i tchórzostwa. Igor zachowuje się jak małe dziecko - zamknę oczy to mnie nie zobaczą bo ja ich nie widzę xd. Ale - każdy facet to duży dzieciak:)) Nieprawdaż?
Usuń