piątek, 25 października 2013

Trzy słowa - 09.07

09.07.

–  Dzień dobry Madziu – półprzytomna dziewczyna od razu obudziła się słysząc głos matki Igora w słuchawce. –  Jak się czujesz kochanie?
–  Dzień dobry. Miło mi panią słyszeć – Dobre wychowanie przede wszystkim, pomyślała. – Dziękuję, czuję się bardzo dobrze. Gips trochę przeszkadza ale da się wytrzymać.
–  To dobrze, że u ciebie wszystko w porządku. Martwiłam się.  Dawno Igor cię do nas nie przywiózł. Twierdzi, że wolisz siedzieć w domu, a on oczywiście przy tobie. Papużki nierozłączki. Mam nadzieję, że gdy siedział w szpitalu to karmił cię tym co dla ciebie zrobiłam. – Kobieta roześmiała się ciepło do słuchawki. – Przyjedziesz do nas na grilla przed wyjazdem Igora na obóz?
Magda milczała zbyt oszołomiona ilością kłamstw , które  usłyszała, a raczej , którymi karmił swoich rodziców Igor. W głowie miała pustkę, nie miała pojęcia co powiedzieć mamie swojego byłego faceta. Chronić dupę jemu, czy oszczędzić jej prawdy? Ech, jednak nie potrafiła być taką świnią jak on.
–  Postaram się przyjechać, ale nie obiecuję. Kolano jednak czasami rwie , swędzi i boli, wtedy jestem mało towarzyska. – Powiedziała  ostrożnie.
–  Dam Igorowi książki dla ciebie. Poszukam czegoś fajnego w nowościach.
–  Dziękuję, ale naprawdę proszę nie robić sobie kłopotu.
–  Żaden problem. Mam nadzieję, że jednak przyjedziesz. Trzymaj się kochana. Do widzenia.
–  Dziękuję. Do widzenia. – Magda zakończyła rozmowę.
Oprzytomniała całkowicie. Sen wywietrzał jej z głowy i uciekł spod powiek. Przypomniała sobie wczorajsze popołudnie. Wizytę Marcina i to co jej powiedział. Może … może Marcin podkolorował sytuację? Skłamał? I Igor … Tylko po co? Marcin to nie ten typ, jakim błaznem by nie był, był uczciwy. Dobry kumpel z niego, a ona wczoraj na niego naskoczyła.  Wzięła telefon do ręki i wybrała numer.
–  Sabinko , zapomniałaś o mnie? – Rzuciła do rozmówczyni, gdy ta odebrała.
–  O ósmej rano w wakacje na pewno – zaspany głos przyjaciółki wymruczał słowa do telefonu. –   Nie mogłaś zaczekać chociaż godziny? – Wyjęczała.
–  Nie, nie mogłam. Dzwoniła do mnie mama Igora, to pierwszy powód, ale drugi właściwie jest pierwszym. Marcin wczoraj przerwał waszą zmowę milczenia. Wiem o Igorze, dlaczego, z kim, kiedy. Bez szczegółów, ale mi wystarczyło na przyryczenie całego popołudnia, z przerwą na uśmiechanie się podczas rodzinnej kolacji, i wylewanie łez przez połowę nocy. Co to miało być?  Pocieszałaś mnie, mówiłaś, że wszystko się ułoży i inne bzdury. A wiedziałaś, wiedzieliście wszyscy. Fajnie być przerobioną na idiotkę przez przyjaciół, własnego byłego chłopaka. Jeszcze fajnie udawać idiotkę przed jego matką, która jest jeszcze bardziej nieświadoma sytuacji. Chcesz coś dodać do mojego monologu? – Podsumowała ironicznie Magda.
–  Kotku, ja naprawdę myślałam, że się opamięta. Byłaś w szpitalu, na prochach. Kolano i cała reszta. Jak miałam ci powiedzieć o tej wywłoce? – W głosie Sabiny brzmiała nuta paniki. -  Nie łatwo jest przekazać takie wiadomości. Tym bardziej, że na każdą próbę powiedzenia ci jaki jest Igor, reagowałaś w jeden sposób. On do mnie wróci, potrzebuje czasu. Powtarzałaś to jak mantrę. To co ja miałam zrobić? – Wyjęczała.
–  Potrząsnąć mną, jak Marcin? Nie wiem, nie mam pojęcia. Sabina mam mętlik w głowie. Mój świat , który znałam się … skończył. Marcin mnie wczoraj… ogłuszył, ale i otworzył mi oczy. Zachowanie Igora, nabiera teraz sensu. Te dodatkowe zajęcia, odbierane smsy. Ślepa byłam…
–  Nie, ufałaś mu. I tyle. Posłuchaj Magda. Nie wiem co się dzieje z Igorem. Z tego co mnie słuchy dochodzą, ta dziewczyna go opętała. Towarzystwo jest imprezowe. Właściwie nie ma z nim kontaktu…
–  Wiesz , że ten dupek wciska swoim rodzicom, że całe dnie spędza u mnie? – Przerwała przyjaciółce Magda.
–  Żartujesz!
–  Nie, chciałabym. Jego matka zaprosiła mnie na grilla przed obozem. A propos, na obóz Igor nie złożył wszystkich papierów, wiem od mojego taty. Jego mama też o tym nie wie.
–  Uświadomiłaś ją?
–  Nie, nie miałam sumienia.
–  On też nie ma, tylko w innym sensie. Złamas patentowy.
–  Ok, możesz iść spać dalej. Ale jak przyjedziesz do mnie to jeszcze sobie pogadamy. Musze napisać do Marcina. Głupio go potraktowałam wczoraj. Narka.
–  Pa – Sabina rozłączyła rozmowę.
Magda szybko, zanim się rozmyśli, otworzyła MM. Po prostu przeprosi Krakowiaka. Może on będzie mądrzejszy z ich dwójki. Szybko zaczęła stukać na klawiaturze.


VolleyMaja:  Marcin … przepraszam. Chciałeś dobrze, byłeś uczciwy. Ale trochę mnie ogłuszyłeś. Poniosło mnie. Mam nadzieję, że jeszcze ze mną rozmawiasz. Naprawdę mi głupio. Dzwoniła dzisiaj do mnie matka Igora. Ja gdyby nigdy nic. Zaprosiła mnie na grilla. On mówi rodzicom, że siedzi u mnie. W szpitalu też podobnież był u mnie codziennie. Silne te środki mi dawali widocznie. Że nie jedzie na obóz ( a to raczej pewne) też nie mają pojęcia. Nie wiem co robić , nie powiedziałam jej prawdy. Głupia jednak jestem. Ale, mi monolog wyszedł xd Napisz jak jeszcze chcesz mnie znać kosmito. I linka mi się zgubiła, a swędzi dalej <Lol>
Krakowiak:   Zadzwoń do niego.
VolleyMaja: O jesteś! Czemu milczałeś?
Krakowiak:   Ciekawy byłam co napiszesz. Lubię jak się mnie przeprasza xd
VolleyMaja: …:P
Krakowiak:  Bo zamilknę!
VolleyMaja: Sorki . Ulżyło mi. Że jeszcze mnie chcesz znać. Posłańców się nie obwinia. Napadłam na ciebie zupełnie bezsensu. Przecież to nie ty ze mną zerwałeś tylko Igor.
Krakowiak:   Ja bym z tobą nie zerwał. I wszystko jest między nami ok, musiałaś się wykrzyczeć, a ja byłem pod ręką, na własne życzenie. Serio matka Igora dzwoniła?
VolleyMaja:  Serio. Jakby mi ktoś rano zimną wodę wylał na głowę. Zapomniałam języka w gębie. I wiem żebyś tak nie zerwał, nawet szalonej Mary potrafiłeś wszystko wyjaśnić.  Na pewno nie rozwiązujesz takich spraw smsem. I ja nie wiem co teraz zrobić.
Krakowiak:   Zadzwoń do niego albo mu smsa wyślij, tak w jego stylu. Twoje plecy to nie jego zasłonka. Jak chcesz to ja zadzwonię.
VolleyMaja: Nie... mam więcej odwagi cywilnej niż on. Chociaż już mi ręce drżą. Przyjedziesz?
Krakowiak:   Ja czy linka? XD
VolleyMaja: Oboje :D
Krakowiak:   Będę popołudniu, teraz idę na treningi słuchać komend twojego ojca.
VolleyMaja: Powodzenia :P
          Magda wyłączyła laptopa i uśmiechnęła się szeroko. Wiedziała, że choćby nie wiadomo co nagadała Marcinowi, ten jej wybaczy i zrozumie. I vice versa. Znali się od piaskownicy i od piaskownicy kumplowali. Razem w przedszkolu, gimnazjum, liceum. Nie zawsze byli blisko, czasami obok siebie, ale wiedziała, że liczyć może na niego zawsze. Właściwie to Marcin był jakby bratem, którego nie miała. Większość miała go za lekkoducha i zgrywusa, ale ona wiedziała, że on taki nie jest. To była tylko poza. Bardzo ją zdziwiło pod koniec gimnazjum i w liceum, że dziewczyny zwracały się do niej po poradę, jak wyrwać Marcina. Skąd niby ona miała to wiedzieć? Marcin to był...Marcin. I tyle. Nawet nie potrafiłaby odpowiedzieć na pytanie, czy jest ciachem, jak twierdziły laski. Owszem był wysoki i chyba dobrze zbudowany, w końcu grał w siatkę i dużo pływał. Blondyn, obcięty na jeża, przynajmniej ostatnio. Kanciasta szczęka, wydatne usta. Oczy...cholera! Nie wiedziała. Szare. Chyba szare. Przyjrzy się następnym razem. Zresztą facet, jak facet. Po prostu Marcin. Niestały w uczuciach. Choć on twierdził, że się stara tylko wybiera nie te co trzeba i one mu w postanowieniu wytrwania w stałym związku przeszkadzają. Magda zmarszczyła brwi, chyba od ponad miesiąca nie słyszała, aby z kimś kręcił, albo nic nie mówi bo nie chce jej dołować, albo jednak porwali go kosmici.
Czemu teraz ją naszło na analizowanie Krakowskiego. Ma zadzwonić do Igora. No tak,  terapia wyparcia. Raz kozie śmierć. Na wszelki wypadek usiadła na łóżku. Wzięła głęboki oddech. Wyciągnęła telefon i z listy kontaktów wybrała ten, który kiedyś używał kilkadziesiąt razy dziennie. Szlag by to! Nadal ma do niego nieograniczony limit połączeń, przypomniała sobie naciskając przycisk „połącz”. Po czwartym sygnale miała się już rozłączyć, wiedząc, że zaraz złapie ją poczta głosowa.
–  Magda? –  Zasapany głos Igora odezwał się w słuchawce. Wyobraziła sobie teraz kilka rzeczy które mogły go o zadyszkę przyprawić. Mógł kopać ogródek babci, być na treningu lub ze swoją nową love. Opanowała wyobraźnię.
–  Raczej mój numer pokazał ci się na telefonie. –  Odpowiedziała. –  Chyba, że go wykasowałeś – dodała cierpko i pożałowała tego od razu. Miała być opanowana przecież. Żołądek podchodził do gardła.
–  Madziu...ja...wiesz...w sumie to wyszło...ale... –  chłopak po drugiej stronie zaczął się jąkać.
–  Nie martw się, nie będzie żali i pretensji. Wybrałeś. Jednak nie wyskakuj z „zostańmy przyjaciółmi”, bo to by było już mega przegięcie i żenada. Z mojej strony będzie krótko. Po pierwsze podeśle ci przez kogoś twoje rzeczy, nazbierało się tego. Po drugie poinformuj swoją matkę, że to nie ja zabieram twój wolny, wakacyjny czas. Powiedz  też, że nie jedziesz na obóz, przy okazji wytłumacz się z tego mojemu ojcu. Aha i dodaj, że nie przywieziesz mnie na grilla, inna będzie zajadała słynny karczek twojego ojca. Choć może nie będzie zajadała bo to tłuste , niezdrowe i można się ubrudzić. –  Dziewczyna nakręcała się wyrzucając z siebie szybko słowa. –  A książki z biblioteki odbierze ktoś inny. To wszystko Igor.  Cześć tchórzu.
          Rozłączyła się. Była rozdygotana. Trzęsły się jej ręce. W brzuchu miała rewolucję, suchość w ustach. Zacisnęła ręce w pieści i rozluźniła je powoli. Przypomniała sobie  techniki uspokojenia oddechu. Guzik, nic nie pomagało. Serce waliło jak oszalałe, a krew w skroniach  pulsowała. Spojrzała na wyświetlacz  i sprawdziła czas trwania ostatniego połączenia. Trzydzieści pięć sekund. A ona czuje jakby przebiegła maraton. Jeśli tyle emocji dostarczyło usłyszenie jego głosu, to co będzie, gdy się z nim spotka? Padnie trupem? Jak się postara to zaliczy zgon dopiero pierwszego września, podsumowała swoją sytuację. Chyba, że przyjdzie na jej urodziny. Nie. Niemożliwe. Po co miałby pamiętać o dacie urodzin dziewczyny , która nic  dla niego nie znaczy. Która nie zasłużyła na „porządne” rozstanie. Spojrzała na ścianę obok łóżka. Kiedyś Marcin namalował na niej drzewo wspomnień. Liśćmi  były zdjęcia. Ogarnęła je teraz jednym rzutem oka i stwierdziła, że w pokoju, pomimo lata na zewnątrz, zapanuje późna jesień.  Powoli, metodycznie zaczęła odrywać wszystkie fotografie. Trzy lata jej życia. Na drzewie, głównie u góry, pozostały gdzieniegdzie pojedyncze fotki. Do pokoju zajrzała mama.
–  Cześć! Wcześnie wstałaś. Zejdziesz na śniadanie? –  Zapytała i wtedy zauważyła co robi dziewczyna. –  Magda, zmieniasz dekorację?
–  Tak mamuś. W pokoju i w życiu.
–  Koniec z Igorem? –  Mama weszła głębiej do pokoju i stanęła przed córką.
–  Yhymmm – wymruczała w odpowiedzi.
–  Wiedziałam, że między wami nie wszystko gra, ale nie przypuszczałam, że do tego stopnia. Nie było go w szpitalu, a odmeldowali się tam wszyscy. Marcina musiałam wręcz wyganiać do domu. A Igor się nie pokazał. Myślałam, że może gdzieś wyjechał. Teraz już wiem dlaczego. Ech córeczko – zmierzwiła Magdzie włosy na głowie. –  Jesteś jak tata pod tym względem, milczysz, uśmiech na twarz i ma być dobrze. Czemu nic nie powiedziałaś?
–  Nie wiedziałam, co mam powiedzieć: „mamo Igor mnie rzucił przez sms, a ja nie wiem dlaczego” Przecież to brzmi jak tekst z kiepskiej telenoweli. Powiedziałabym ci ale jakoś musiałam to najpierw sama przetrawić...
–  Przetrawiłaś?
–  Nie. Boli jak cholera. Ale od wczoraj przynajmniej wiem dlaczego. Znalazł sobie lepszy model.
–  Lepszy od mojej córki? Nie ma takiej opcji. Siadaj, pogadamy. Mamusia opowie ci jak to kiedyś cielęciem była. I zdradzi sekret. –  Magda się skrzywiła, ale usiadła posłusznie na łóżku obok matki. –  I nie bój się pogadam teraz z tobą jak z kobietą, a nie dzieckiem. Po pierwsze, bardzo mi przykro, że cię to spotkało. Zawód miłosny to ciężkie doświadczenie. Człowiek się czuje, jakby dostał obuchem w głowę, wnętrzności mu wywlekli , a serce ktoś pociął na drobne kawałki jednak go nie unicestwił litościwie, tylko kazał mu nadal bić. To jest fizyczny ból. Do tego te pytania, dlaczego, co źle zrobiłam. To potrafi wykończyć na całego. I zapewne tak się czujesz. Ty i Igor byliście nierozłączni. Jak dzieci, które nie mogą się nacieszyć nową zabawką.  Nie oddychaliście bez siebie. Liczyliście się dla siebie tylko wy sami. Takie prawo stanu zakochania. To było dobre ale i złe dla waszego związku. Nie mieliście kiedy pooddychać sami dla siebie. Wspólna klasa w szkole, wspólna paczka znajomych, treningi, wycieczki... Tobie to wystarczyło, Igorowi przestało. Nie oburzaj się, wysłuchaj mnie do końca – Ostrzegła Magdę kobieta, gdy ta chciała jej przerwać. –  Nie zmienia to faktu, że postąpił w sposób szczeniacki i głupi komunikując ci zakończenie związku w taki sposób. Za moich czasów byłby to list i potraktowałabym go z taką samą pogardą, jak ten sms. Igor jest tchórzem.  Jednak przy tych wszystkich minusach , są i plusy córeczko. Nie rób takich wielkich oczu. Możesz mu podziękować. Serio. W sposób jasny zakomunikował, że nie jest facetem dla ciebie, a ty nie jesteś dziewczyną dla niego. Zdradził cię, a to oznacza, że nie ma dla was wspólnej przyszłości. I dobrze, że zrobił to teraz, kiedy nie macie wobec siebie żadnych innych, większych zobowiązań. Kiedy za kilkanaście dni obchodzisz osiemnaste urodziny. Potraktuj to jako prezent od niego. Zwrócił się wolność, zanim  ty zaczęłaś się dusić w tym związku. Teraz masz świat u stóp. Możesz robić co chcesz kochanie. Być z kim chcesz. Nie musisz się już oglądać na niego. Oczywiście w granicach zdrowego  rozsądku. – Podkreśliła swoje słowa ruchem dłoni. -  Ja też to przeszłam, dawno temu. Byłam trochę starsza i trochę dłużej spotykałam się z tym chłopakiem. Ale byliśmy dla siebie pierwszymi miłościami. Też mnie zdradził, wtedy z moją najlepszą koleżanką. Przepłakałam tydzień, potem chciałam mu wszystko wybaczyć. On przepraszał. I wtedy twoja babcia zdradziła mi ten sekret. Zdrada jest wołaniem o pomoc. Mówi, że pomiędzy dwojgiem ludzi nie układa się tak jak powinno. Człowiek szczęśliwy w pełni ze swoją drugą połówką nie zdradzi, bo nie ma takiej potrzeby. Ma wszystko. Sama sobie odpowiedź na pytanie, czy nadal chciałabyś być z kimś kto cię tak zranił i zawiódł? – Magda milczała. Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Mama mówiła dalej. - Kto nawet nie potrafił powiedzieć „źle mi z tobą odchodzę, albo zróbmy coś z tym” On nie zawalczył o to, co było między wami. Po prostu uciekł. Jak widzisz nie lekceważę twoich uczuć córciu. Siedemnastoletnie serce boli tak samo, jak trzydziestoletnie. A teraz pomogę ci odpiąć resztę zdjęć z drzewa, bo nie możesz się wspinać i zrobię ci omleta na śniadanie. Zgoda?
–  Zgoda mamusiu. I wiesz … dzięki. Jednak jesteś fajną mamą – nieśmiało wymamrotała Magda.
–  A miałaś jakieś wątpliwości ? –  Ze śmiechem zapytała kobieta.

–  Absolutnie nie. Zacznij ściągać te zdjęcia, bo jestem głodna.

***
Ten dzień był długi dla Magdy, a ledwo się zaczął. Lubię "dręczyć" swoich bohaterów. Następny fragment za kilka dni :)

4 komentarze:

  1. Matka Magdy ma rację. Bo co to za facet, który zrywa przez sms, w dodatku okłamując swoją mamę, wciskając jej kit jakim to nie jest opiekuńczym chłopakiem. Dobrze, że Magda przeprosiła Marcina. Fajny jest, nawet mu chyba na niej zależy, ale pewnie boi się przyznać do tego. Zobaczymy jak się potoczy to dalej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki facet to facet bez jaj, po prostu. Ale Igor jeszcze się pojawi, we własnej osobie :)

      Usuń
  2. No, ale żeby Igor się jeszcze nią zasłaniał?! No bezczelny typ.
    I podoba mi się ten moment, w którym ona opisuje Marcina c: Taki wieczny, dobry przyjaciel :]
    A mamusię też ma kochaną!
    Weny życzę! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasłonił, ale kłamstwo ma krótkie nogi xd. Natomiast ona była fair, nie '"uświadomiła"matki Igora, zostawiła to jemu na deser. To chyba nawet większa zemsta :)
      I widzę, że Marcin zaczyna zdobywać tu fanki :)

      Usuń