Liliana Kostrzycka
siedziała z podwiniętymi nogami, we wnęce okna kuchennego, rodzinnego
domu. Wnęka, głęboka i wymoszczona poduszkami, była ulubionym miejscem
Lilki od dzieciństwa. Z wysokości drugiego piętra miała widok na ulicę,
furtkę do domu i kawałek ogrodu. Rodzina Kostrzyckich zajmowała drugie
piętro i poddasze w domu przy ulicy Wiśniowej 14 we Wrocławiu. Na
pierwszym piętrze mieszkali dziadkowie Lilki i jej wujek Konrad, brat
mamy. Na parterze ojciec z wujkiem prowadzili biuro architektoniczne.
Lila siedziała i czytała, a dokładnie pożerała wzrokiem ekran laptopa, umieszczonego bezpiecznie na jej skrzyżowanych kolanach.
–
No nie! Zabiję! Jak ona tak może! Idiotka jedna! – Mamrotała pod nosem.
– Taki facet, ach, a ona, jak ta ostatnia... – Lila czytała najnowszy
rozdział jednej ze swoich ulubionych mang. Skip beat!*,
kochała tą serię, ale denerwowała ją ostatnio. Tak, jakby mangace,
skończyły się pomysły. – A teraz on, nie lepszy, jaki normalny facet ma
taką samokontrolę. Chyba tylko Japończyk!
W drzwiach kuchni stanęła Joanna, starsza siostra Lilki. Z uśmiechem
pobłażania przypatrywała się młodszej siostrzyczce. Lilka, gdy pogrążała
się w świecie mangi, anime czy dramy dla otoczenia była niedostępna.
Wtedy też z cichej, wycofanej dziewczyny zamieniała się w wulkan
energii. Tak, jakby ten świat, wydobywał z niej inną dziewczynę, ukrytą
gdzieś głęboko za kaskadą długich ciemnych włosów i uważnym spojrzeniem
brązowych oczu. Gdy Lila wpatrywała się w kratkę zawładniętą, przez
ciemne kreski lub w ekran monitora do rzeczywistości wkraczała
energiczna nastolatka. Włosy ożywały w rytm potakiwania i kręcenia
głową, oczy rzucały iskierki radości bądź irytacji, ciało żywo
gestykulowało. Joanna spojrzała na wskazówki dużego, starego, kuchennego
zegara wiszącego nad siostrą, była za piętnaście trzecia w nocy.
Stanowczo za późno, gdy rano trzeba iść na uczelnię. Nie wiedziała, że
tak długo zasiedziała się w klubie.
– Lila, znowu Skip beat? – Zapytała siostrę.
Brunetka podskoczyła wysoko we wnęce, w ostatniej chwili złapała zsuwającego się laptopa.
– Joaśka! Ale mnie wystraszyłaś, nie chodź, jak duch. A w ogóle, to wiesz, która jest godzina?
– Wiem, bardzo późna i dla ciebie i dla mnie. Jutro masz zaliczenie u Malickiego?
– Tak i czekam z tym na ciebie. Możesz zerknąć?
– Mogłaś mnie o to zapytać rano, przed wyjściem. – Joanna roześmiała się głośno. – Zerknę na to jutro, jestem wykończona.
– Jutro nie dasz rady, jedziesz z tatą do inwestora. O siódmej.
– To nie opłaca mi się już kłaść.
– Chcesz kawę?
– Tak.
Tata sióstr Kostrzyckich był architektem. Razem z bratem matki,
przyjacielem ze studiów, otworzyli biuro projektów. Gdyby nie wujek
Konrad, nie byłoby Joanny i Lilki na świecie. Rodzice poznali się przez
wujka. Kiedy wzięli ślub, panowie postanowili połączyć swe siły i
umysły, rozpoczęli współpracę, która okazała się bardzo owocna. Od
kilku lat mieli mocną pozycję na okolicznym rynku i nie martwili się o
przyszłość. Konrad był człowiekiem stanu wolnego, który mu bardzo
odpowiadał, natomiast córki Wiktora poszły w ślady ojca. Joanna była na
ostatnim, a Lila na pierwszym roku studiów architektonicznych.
–
Czytałaś Skip beat? – Zapytała starsza siostra ponownie, gdy Lilka
postawiła przed nią kubek z kawą, sama też nalała sobie czarnego płynu.
– Tak. Skąd wiesz?
– Po twoich komentarzach. – Odpowiedziała Joanna.
– Muszę się powstrzymać... – Westchnęła Lilka.
–
Nie, nie musisz, lubię twoją żywą reakcje na to, co czytasz i oglądasz,
jesteś wtedy taka... – Siostra szukała odpowiedniego słowa.
– ...ekspresyjna i ożywiona? – Lila wpadła Joasi w słowo.
– Tak! Zdajesz sobie z tego sprawę? – Joanna zapytała zdziwiona.
Lila nie odpowiedziała od razu. Tym razem, to ona, przyjrzała się
starszej siostrze. Choć dzieliły je tylko cztery lata, były diametralnie
rożne. Joanna była szatynką, ciągle farbującą włosy na odcienie
rudości, twierdziła, że nienawidzi swojego mysiego odcienia włosów. Lila
nie wyobrażała sobie już siostry inaczej, jak w rudych kolorach. Joanna
miała jasną karnację, była średniego wzrostu o kobiecych kształtach.
Oczy koloru nieba przed burzą zawsze żywo i bystro przyglądały się
wszystkiemu. Przy niej Lila czuła się, jak wysoka tyczka, miała ponad
metr siedemdziesiąt pięć wzrostu i była szczupła. Joanna była pogodna i
otwarta na świat ludzi i nie tylko ludzi. Starsza siostra posiadała
wrażliwość na świat znajdujący się poza tym, co widzialne dla oczu, ale
nie chwaliła się swoimi zdolnościami szerokiemu gronu. I jeśli imię
Lilianny było zdrabniane i przerabiane na rożne sposoby, tak Joanna, co
najwyżej była Joasią, nigdy Asią czy Aśką.
–
Zdaję sobie sprawę. Przecież wiem, jakie emocje wywołuje u mnie ten
świat. Wiem, że dla innych to tylko hobby, czy odchylenie od normy, ale
mnie... – Lila ostrożnie dobierała słowa.
– ...fascynuje, interesuje – dokończyła za nią Joasia. – Co znowu nabroili Kyoko i Ren*?
–
Oni? Nic! – Lila uśmiechnęła się szeroko. – Ale ta mangaka, co to
rysuje, zabiłabym ją, Skip beat zaniża swój poziom, nic się tam nie
dzieje. Wiesz, życzyłabym sobie mieć taki bajkowy dar, żebym mogła
wpływać na ten ich mangowy świat, w ogóle na świat moich ulubionych
mang! To by było super, móc wejść do mangi i pozmieniać po swojemu to,
co nie odpowiada człowiekowi. Wtedy Kyoko wreszcie dostrzegłaby uczucie
Rena. Ren ośmieliłby pokazać jej swoją miłość, Fuwę wysłałbym do innego
świata, ale najpierw musiałby przeprosić Kyoko za to, jaka świnią był. –
Lila nakręcała się, wyobraźnia ponosiła ją, co raz bardziej. – O, to
samo zrobiłabym z jeszcze jedną, mangą jej zakończenie kompletnie wybiło
mnie z rytmu na długi czas. Nawet teraz zgrzytam zębami jak sobie
przypomnę. – Lila nagle zdała sobie sprawę, że siostra jej nie słucha.
Siedziała przed nią na krześle przy stole i zaciskała mocno palce na
kubku z kawą, wzrok miała pusty. Lila przyzwyczajona była do takiego
zachowania i nie odezwała się głośno, ani nie potrząsnęła ręką siostry,
zaciśniętą na kubku. – Joaśka? – Cicho zapytała.
–
Uważaj, czego sobie życzysz o trzeciej w nocy, to nasz czas. – Siostra
odpowiedziała dziewczynie martwym, metalicznym głosem. Brunetka znała tą
intonację, siostry teraz tu nie było.
–
Uważam i nie życzyłam sobie niczego. – Odpowiedziała dobitnie.
Wiedziała, że tak trzeba. Z duchami się nie wchodzi w dyskusję.
–
To jest nasz czas – głos zachichotał. – Powiedziałaś „życzyłabym
sobie...”, uważaj... – Joanna gwałtownie potrząsnęła głową i przytomnie
spojrzała na siostrę. – Co to było? Co za cholera tym razem się
przyplątała?
– Nie wiem,
nie przedstawił się. – Lilka odpowiedziała takim tonem, jakby wizyty
nieproszonych gości w ciele siostry, były na porządku dziennym. Choć
ostatnio zdarzały się bardzo rzadko w porównaniu z poprzednimi latami –
ale mówił coś o godzinie duchów i że wypowiedziałam życzenie. Dalej nie
dokończył.
– A jaki miał głos naturalny?
– Nie taki płaski, wręcz metaliczny.
–
Cholera. – Joanna zaklęła. – To był dawny, nie ma osobowości. Lila dam
ci na noc amulet, powieś go na szyi i nie ściągaj dopóki nie skonsultuje
się z Heleną. Muszę odnowić swoje zapory, zaniedbałam się ostatnio i są
efekty. – Zdjęła z szyi jeden z niepozornych wisiorków w kształcie
dysku. I podała go przez stół siostrze. – Proszę załóż go – powiedziała
poważnie.
– Joaśka, daj spokój, nic mi nie będzie, to nie pierwszy raz, przecież. – Lila zaprotestowała, wydawało się jej to głupie.
–
Wiem, mój racjonalny, poukładany umyśle, ale ja mówię serio, noś ten
amulet, coś się dzieje tam, po drugiej stronie. Wolę żebyśmy dmuchały na
zimno. – Upierała się siostra.
–
W porządku. – Lila odebrała amulet z rąk Joanny, zapięła łańcuszek na
szyi. – Będę go nosić. A teraz, idę przespać się trochę, na dwunastą mam
być u profesora i może zaliczę mój pierwszy przedmiot z sesji.
– Optymistka, on zawsze uwala w zerowym terminie. – Joaśka zmieniła temat.
– Więcej wiary, więcej wiary. – Lilka uśmiechnęła się do siostry, zebrała laptopa i pomaszerowała do siebie na poddasze.
Liliana zanurzyła się w pościeli w chińskie znaki. Z tego, co
wiedziała, miały ją chronić przed złymi duchami. Zapewniać spokój i
szczęście. Ile w tym prawdy, nie była pewna. Wolała jednak wierzyć, że
tak było. Nastawiła budzik i odpłynęła w sen.
Śniła. Znalazła się w długim korytarzu, nie wiedziała skąd, ale to był
korytarz. Przed sobą widziała jasny kwadrat otwartych drzwi. Zza pleców
doszedł ją szelest kroków, jakiś cichy głos wyszeptał z tyłu:
– Idź, idź, tam czeka na ciebie to czego sobie życzyłaś.
– Życzyłam? – Lila we śnie odwróciła się w stronę dźwięku. Dostrzegła lekko falujące światło z którego wydobywał się głos.
–
Tak, życzyłaś. Idź i podróżuj, zmieniaj przyszłość i przeszłość,
korytarz czasu został otwarty, dla ciebie. To dar – wyszeptał głos.
Lilkę, jak magnes, przyciągał jasny prostokąt światła, nie
zastanawiając się dłużej, ruszyła w jego kierunku. Po przejściu przez
drzwi, znalazła się w innym w świecie. Otaczały ją jasne ściany.
Spojrzała pod swoje bose stopy, stała na jakiś matach. Rozejrzała się
uważnie i nagle ją olśniło. Znalazła się w przedpokoju japońskiego domu,
z boku, równo poukładane stały buty, po drugiej stronie klapki. Tyle
razy widziała to na zdjęciach w necie. Powoli wsunęła klapki na nogi.
Ale mam sen, pomyślała sobie. Po cichu zaczęła zwiedzać dom. Ostrożnie
rozsuwała drzwi. Fusuma, przypomniała sobie prawidłową nazwę, a maty to
tatami. Za pierwszymi drzwiami natknęła się na kuchnię, drugie na
przeciwko prowadziły do następnego, dużego korytarza z którego wchodziło
się do wielu pomieszczeń, na wprost było wyjście do ogrodu. Z
pierwszego korytarza, jak go w myślach nazwała prowadziły jeszcze jedne
drzwi. Rozsunęła je cicho i krzyknęła przykładając do ust dłoń.
Znalazła się w pracowni, nie miała co do tego najmniejszych złudzeń i
to w pracowni kogoś, kto był twórcą jej ukochanej mangi. Na wprost, z
dużego plakatu, patrzyły na nią uśmiechnięte twarze Rena i Kyoko. Plakat
był w skali 1:1. Lila podeszła do niego bliżej. Nie no, myślała
gorączkowo, ale mam jazdę, ja pierdziu, to przez stres
przedegzaminacyjny. Na pozostałych ścianach poprzypinane były rysunki,
szkice, kawałki mangi. Brunetka podeszła do biurka, a właściwie dużej
deski kreślarskiej, przy której ktoś zostawił zapaloną, maleńka lampkę.
Na dużej kartce widniała rozrysowana scena ze Skip beat. Lilka
stwierdziła dwie rzeczy, po pierwsze, nie zna tej sceny, więc dzieje się
w rozdziale, który dopiero ma się ukazać, po drugie rozumie, co jest
napisane w chmurkach. Nagle japońskie „krzaczki” przestały wyglądać
tajemniczo. Dziewczyna zaczęła przeglądać złożone w równy stosik kartki
na blacie. Swoim zwyczajem zaczęła mamrotać pod nosem.
–
No nie, to tak nie może być dalej. Co ta Kyoko wyprawia? Naiwna. Fuwie
się nie wierzy. Jak to z nim zamieszkać. Raz jej mało było? O nie! Nie
pozwolę na to. – Lilka, nie wiele myśląc, ze stosu kartek, wzięła
pierwszą z góry i zaczęła rysować.
Nie specjalnie zdziwił ją fakt, że to potrafi. Oczywiście umiała
rysować, odwzorowywać postacie również, ale rysując stronę Skip beat nie
widziała żadnej różnicy pomiędzy swoją kreską, a oryginałem, który
leżał obok. W końcu to sen, we snach można wszystko, pomyślała.
Niektóre sceny rysowała od nowa, w części już narysowanych zmieniła
tekst. Zadowolona złożyła równo kartki, tak jak były. Rozejrzała się z
uśmiechem po pracowni i skierowała w stronę wyjścia na korytarz, gdy
usłyszała westchnienie dochodzące z pomieszczenia przylegającego do
pracowni. Rozsunęła prowadzące do niego drzwi. Znalazła się w jakby,
osobnym mieszkaniu. Zorientowała się, że stoi w progu salonu. Podłogę
zaścielały tatami i poduszki, na środku pokoju stał niski stół, pod
ścianą ulokował się sprzęt grający i duża plazma. Pod wielkimi,
szklanymi, rozsuwanymi drzwiami, prowadzącymi na taras, na futonie, spał
chłopak. Lilka zaciekawiona podeszła bliziutko i uklękła obok niego.
Wyglądał na dwadzieścia lat. Czarne, półdługie włosy układały się wokół
jego twarzy. Miał miękkie rysy, mocno zarysowane kości policzkowe i
pięknie wykrojone usta. Uśmiechał się lekko przez sen, był to piękny
uśmiech. Długie rzęsy rzucały cień na policzki. Lila zapragnęła zobaczyć
jego oczy. Zawsze pociągała ją uroda Azjatów. A chłopak, spokojnie
śpiący u jej stóp, był jej ideałem z cichych, dziewczęcych marzeń. Jest
podobny do Rena, przemknęło jej w myślach. Nagle jej wzrok przyciągnęła
deska kreślarska stojąca w drugim końcu pokoju. Wokół niej urządzony był
kącik pracy. Na dostawce, przy, desce szumiał załączony laptop. Wstała
cicho i podeszła do prowizorycznego biurka. Na blacie, tak jak w
poprzednim pokoju, porozkładane były kartki z mangą. Lila zaczęła
przeglądać je powoli. Nie znała tej historii. Odniosła wrażenie, że to
dopiero coś, co ma zostać wydane. Zaciekawiła ją historia i kreska.
Autor miał ciekawy sposób rysowania, ładny po prostu.
Manga opowiadała o dziewczynie imieniem Eri, która studiowała medycynę.
Była szczęśliwie zakochana w swoim chłopaku Isao, studencie prawa. Po
skończeniu studiów, planowali się pobrać. Druga część mangi mówiła o
mężczyźnie Tetsu Hosokawa, biznesmenie w branży elektroniki. Mało
sympatycznym facecie. Scena przedstawia go, kłócącego się ze swoim synem
Hirokim, który oznajmia mu, że chce zostać muzykiem i porzuca studia
biznesowe. Tetsu grozi mu wydziedziczeniem i wyklęciem z rodziny,
rozstają się w gniewie. Ojciec śpieszy się na spotkanie, zdenerwowany
nieuważnie prowadzi samochód i na skrzyżowaniu powoduje wypadek,
potrącając kobietę na przejściu. Tą kobietą jest Eri. Lila ostrożnie
ułożyła na powrót kartki. Ciekawa manga, pomyślała. Spojrzała na tytuł i
przetłumaczyła go instynktownie „Zmiana ról”. Chłopak na futonie
poruszył się niespokojnie i przekręcił na brzuch. Szczupłe dłonie o
smukłych palcach splótł nad głową. Liliana cicho wycofała się na
korytarz przez pracownię. Zdjęła klapki i zastanowiła się, jak ma
wrócić. Przecież to sen, powtarzała sobie, jednak czuła dziwne
przyciąganie, jakby coś w głowie uparcie mówiło jej, wracaj. Dotknęła
amuletu od Joanny. Był mocno ciepły. Otworzyła drzwi na zewnątrz domu i
obudziła się w swoim łóżku.
Budzik w telefonie dzwonił w najlepsze. Wyłączyła go jednym
kliknięciem. Ciężko podniosła się z łóżka. Czuła się zmęczona,
niewyspana, wyczerpana. Nic dziwnego, spała pięć godzin. Dla niej
ośmiogodzinnego śpiocha było to, o wiele za krótko. I jeszcze ten sen,
pomyślała z uśmiechem, muszę go opowiedzieć Joaśce. Wypadła z pokoju i
zapukała do drzwi siostry.
– Joaśka! Wstałaś już? Musze ci coś opowiedzieć. Nie uwierzysz!
– Lilka! – Od strony schodów doszedł ją głos mamy – Nie krzycz tak. Joasia pojechała z ojcem.
– Faktycznie! – Dziewczyna pacnęła się ręka w czoło. – Baka ja, sama jej o tym mówiłam w nocy. Część mamo, zrobisz kawy?
–
Cześć córko, zrobiłam i śniadanie też masz. Dzisiaj pierwszy egzamin. –
Blond głowa Julity Kostrzewskiej pokazała się u dołu schodów.
– Tak, zerowy termin u Malickiego – odpowiedziała. – Przebiorę się i zejdę.
Gdy się ubrała zadzwonił telefon.
–
Cześć Justek. – Lila powitała przyjaciółkę od zawsze, Justynę Kol.
Przyjaźniły się od podstawówki przez gimnazjum, liceum i teraz na
studiach nadal były nierozłączne. – Nie uwierzysz, co mi się śniło w
nocy. Napisałam następny chapter Skip beat!
***
Lilka szybko zapomniała o swoim niezwykłym śnie. Pochłonęły ją bez
reszty egzaminy kończące letni semestr. Chciała je pozaliczać, jak
najszybciej, ponieważ od lipca zaczynała praktyki w jednym z
wrocławskich biur architektonicznych. W efekcie nie opowiedziała
siostrze swojej niezwyklej, sennej przygody. Jej przebieg poznała tylko
Justyna. I to właśnie od niej Kostrzewska odebrała telefon pierwszego
lipca, w niedzielę, o siódmej rano.
– Lilka,jak ty pozmieniałaś w Skip ten chapter? W tym swoim śnie, czy co ty tam miałaś wtedy w nocy, bo posłuchaj....
– Justek, jest siódma rano. Boga w sercu nie masz. – Odpowiedziała Liliana
–
Nie, nie mam, msza dopiero na dziesiątą. Ale to nie ma nic do rzeczy.
Przypomnij sobie, co ty wtedy tam na wyrabiałaś. Chyba, że już nie
pamiętasz? – Dodała z nutka rozczarowania w głosie.
–
Pamiętam – Lilka podniosła się do pozycji siedzącej i wygodnie oparła o
wezgłowie łóżka. – Ze sklerozą u mnie kiepsko. Wykręciłam Kyoko od
rozmowy z Fuwą. Potem były te ichnie walentynki marcowe w męskiej
wersji, w ten sam dzień premiera filmu z Cainem w roli głównej. Ren
zabiera ją na zakupy i wybiera sukienkę, jako podziękowanie za projekt
„rodzeństwo Hellów”. Przyjeżdża wieczorem po nią i daje Kyoko prezent,
ona go nie otwiera tylko odkłada na stolik. Ren jest zawiedziony
oczywiście. Jadą na premierę razem, ich wspólne wejście jest już
sensacją. Ona wygląda oczywiście zjawiskowo i jest zażenowana uwagą
zwróconą na swoją osobę, bo chciała wejść osobno i bocznym wejściem.
Jednak Ren mocno trzymał ją w pasie, wiesz tak kawaii* udało
mi się to uchwycić. – Lilka przerwała dla zaczerpnięcia tchu. – Film
jest sukcesem, wszyscy zastawiają się kim jest BJ. Kyoko wraca do domu i
rozpakowuje prezent, a to są czekoladki i ona uświadamia sobie, że
dzisiaj jest biały dzień. Bierze telefon i dzwoni do Rena.
– Ok,a teraz idź i otwórz najnowszy rozdział na stronie. – Justyna wyłączyła się bez ostrzeżenia.
Oszołomiona dziewczyna odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka. Usiadła przy
niewielkim białym biurku ozdobionym techniką decoupage w postaci z jej
ukochanych mang. Załączyła laptopa i zalogowała się na stronę serwisu
mangaworld. Tutaj ukazywały się najświeższe newsy ze świata mangi, anime
i dramy oraz publikowano skany najnowszych rozdziałów. Zalogowała się
na swoje konto i kliknęła zakładkę z napisem Skip beat. Właściwe po
przeczytaniu pierwszych trzech stron nie musiała czytać dalej. Jednak
zmobilizowała się i z oczami, jak spodki, doczytała rozdział do końca.
Zszokowana zamknęła ekran laptopa i schowała twarz w dłonie.
–
To niemożliwe, to tak nie może być... ja tylko...to był sen, wyłącznie
sen. Po prostu przypadek taki ten rozdział, wypadek przy pracy...Muszę
powiedzieć Joaśce.
Litanię przerwało pukanie do drzwi.
– Lila wstałaś już? – Usłyszała głos siostry. – Mogę wejść?
– Tak. Wchodź! – Odkrzyknęła
–
Cześć,fajnie,że już nie śpisz. – Powiedziała Joanna, stając w otwartych
drzwiach. – Zmiana planów, nie jedziemy nad jezioro, tylko nad rzekę i
to wcześniej. Właśnie szłam cię obudzić. Lilka, co masz taki dziwny
wyraz twarzy?
– Nic, nic.
– Lilka nagle zmieniła zdanie i postanowiła nic nie mówić siostrze,
jakiś głos w głowie mówił do niej cicho, lecz zdecydowanie, żeby
milczała przed siostrą – Czytałam nowe Sb.
– Zaskoczyło cię?
– I tak i nie właściwie. Dlaczego mamy jechać wcześniej?
–
Dzwonił Karol, załatwił nam spływ kajakowy Smotrawą. Jedziemy do
Jelcza, nie do Jelcza, moment, nad rzekę Śmieszkę. Ja tam szczegółów nie
znam. Nie krzyw się, fajnie będzie. – Roześmiała się siostra na widok
skwaszonej miny Lilki. – Zajmie nam to cały dzień.
– Jutro zaczynam praktyki.
–
Tak, macie być z Karolem u Straczyńskich na dwunastą dopiero. – Joaśka
obróciła się napięcie. – Zbieraj się szybko za czterdzieści minut
podjadą po nas – rzuciła przez ramię.
Liliana westchnęła. Karol Turman. Koszmarny Karolek, który jednak
koszmarny, tak naprawdę nie był. W tym roku Joanna i jej chłopak
Sebastian skończyli ostatni rok studiów. Karol był kumplem Seby.
Absolwenci, przed podjęciem pracy zawodowej, korzystali z ostatnich
chwil wolności. Joaśka często zabierała młodszą siostrę na rożnego
rodzaju wypady, czy imprezy ze swoją studencką paczką. Liliana znała
Karola od kilku lat. Wysoki, wysportowany blondyn, gdy spojrzał na
kobietę swoimi stalowo niebieskimi oczami z miejsca zdobywał jej zachwyt
i uwielbienie. Lilka na to nie poszła. Po pierwsze Karol nie był
kompletnie w jej typie, po drugie czuła do niego, coś na kształt braku
zaufania. Tłumaczyła sobie, że widocznie za dużo napatrzyła się na to,
jak traktuje swoje kolejne dziewczyny. Turman nie zwracał na nią do tej
pory szczególnej uwagi, jednak kiedy poszła na studia, sytuacja się
zmieniła. Już w październiku podszedł do niej przed zajęciami z rysunku i
pomógł wnieść teczkę do pracowni na czwartym piętrze, choć dziewczyna
upierała się, że da sobie radę sama. Za tą akcję, kilka dziewczyn z
rożnych roczników znienawidziło ją na dzień dobry. Reszta zaczęła
prześladować o numer telefonu zabójczego blondyna, bądź szczegóły ich
znajomości. Efekt był taki, że Liliana zaczęła go unikać. Jednak on nie
dawał za wygraną. Jeśli nie musiała, starała się nie rozmawiać z nim na
uczelni, jednak nie mogła się wykręcić od spotkań poza gmachem Alma
mater. Starsza siostra dziwiła się czemu nie odpowiada na podryw Karola,
a ona jakoś nie mogła się do niego przekonać. Odnosiła wrażenie, że
Turman za punkt w prywatnym rankingu postawił sobie zaliczenie jej do
grona swoich zdobyczy. Nie dawno dowiedziała się, że będzie mieć
praktyki w firmie w której on podjął staż. Liczyła na to, że zobaczy go
dopiero jutro w pracy, jednak los postanowił, iż spędzi z nim całą
niedzielę. Nie pozwolę się wpakować do jednego kajaka z tym playboyem,
postanowiła sobie w duchu.
Och, jak cudownie, lecę czytać!
OdpowiedzUsuńOHAYO Asia-chan^^
OdpowiedzUsuńEkhem, ekhem. Próba mikrofonu. Raz, dwa, trzy. Sprawny, więc mogę mówić.
Cóż... Z wielką chęcią byłabym na miejscu Lilki, Tak pojawić się z Japonii i zmienić treść SB. Choć ja bym jeszcze wykorzystała tę moc do pewnego anime;)
Co do samej historii. Naprawdę bardzo fajnie się czyta. Nawet nie wiadomo kiedy zleci cały rozdział. A to jest sztuka, gdy używa się tylu opisów <3 I wcale nie jest nudno. Cały świat, który przedstawiać jest strasznie obrazowy. ;D
Mimo, że wiem co nieco o dalszej akcji, to i tak będę czekać na kolejny rozdział^^
A szczególnie na tego śpiącego mangake;)
Witaj Alutka:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest mi bardzo miło. To bardzo pozytywne odczucie, gdy kogoś, ot, tak - przypadkiem, zainteresuje to co zamieszczam na klawiaturze. Zapraszam w takim razie do bardziej dokładnego zapoznania się z moimi tekstami.
Dziękuję za zaproszenie - gdy tylko znajdę chwilę wolnego czasu, zajrzę do Ciebie:)
Pozdrawiam:)
OHAYO :)
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha wiesz, że FT też mogę tam "wcisnąć" skoro już Lilka tak się pałęta po tej Japonii to co za różnica gdy wpadnie jeszcze gdzieś z wizytą :D
Tylko musisz jej zapewnić jakieś dodatkowe "atrakcje" xd.
Przystojny grafik komputerowy, montażysta, scenarzysta etc xd. Może wtedy zostawi swojego śpiącego królewicza?
Opisy....czyżby mi się udało? xd
Tak, masz pewną wiedzę, ale "pewną" robi różnicę :P
Szczerze mówiąc nie znam się na mandze itp. Zastanawia mnie to co się wydarzyło, choć bardziej podobał mi się motyw Joanny i jej zdolności, niż snu Lilki. Co ciekawego przyniesie nam kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJak zwykle czekam z niecierpliwością:)
M.
witam:)
UsuńDziękuję za komentarz. Nie trzeba się znać, to tylko pretekst, motyw, tak jak spotkanie na uczelni, w barze, czy podczas rozmowy o pracę. Może bardziej "orientalny" ten pomysł, tylko tyle :)
Główną bohaterką będzie Lila, choć Joanna będzie się często pojawiać.
Pozdrawiam!
I gdzie jest ta dłuższa przerwa, która miała nastąpić? Bo nawet nie zdążyłam skomentować ostatniego rozdziału XD
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału - nie moje klimaty. Trudno oceniać po jednym rozdziale, skoro już jednak przeczytałam, komentuję. Motyw duchów i zdolności Joanny jak najbardziej mi się podobał, wygląda jednak na to, że to nie będzie główny wątek, a szkoda. Przeczytałabym coś takiego "od Ciebie". Mieszanie do tego mangi to dla mnie już jest za dużo, czuję się przytłoczona nadmiarem informacji. Może dlatego, że mnie to zupełnie nie kręci, więc nie będę się zachwycać tym motywem. Noale... co kto lubi. Wolałam Marka niż Tomka, to teraz wolę Joannę niż przygody Liliany :P
Czy mi się wydaje, czy ostatnio piszesz jakoś przyciężko? Nie wiem czy to zależy od tematyki opowiadania, ale rozdziały Cudu... połykałam natychmiast, a tutaj brakuje mi lekkości :(
Wakacje? Jakie wakacje? Czemu akurat dzisiaj musiałaś mi przypomnieć, że się starzeję? XDDD
Pozdrawiam! :D
Hej:)
UsuńByła - dwutygodniowa bodajże xd. Zabezpieczyłam się tym "dłuższa" bo praca nie wybiera , a ja teraz mam gorący okres również w życiu osobistym.
Powiem od razu - całe opowiadanie to nie będzie Twój klimat. Ale jeśli zdecydujesz się zajrzeć na bloga, gdy pojawią się kolejne rozdziały - będzie mi miło.
Nie wiem czy piszę "przyciężko" - dla mnie pisze tak samo - dla czytelników - ich osobisty odbiór. Choć nie za bardzo rozumiem, co masz na myśli. A jeśli masz takie odczucie, że tak jest od "Cudu" - to dziękuję, że nadal w swoich linkach masz mój blog. To znaczy, że jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja :)
Starzejesz??? Kobieto nie bluźnij :) Jesteś młoda, piękna i masz teraz na cyferblacie takie cyfry o których ja mogę tylko pomarzyć i powspominać :)
A wakacje to tylko termin - ja swoje mam w pierwszej połowie sierpnia...
Pozdrawiam :D
Zakończyłaś historię Kasi i Artura, miałaś mini-urlop od bloga i zdążyłaś wrócić z czymś nowym, a ja zjawiam się dopiero teraz. Nie mam bladego pojęcia o mandze, null, zero, więc dobrze, że zamieszczasz linki, będę się nimi posiłkować, jeśli coś wyda mi się wyjątkowo mętne i niezrozumiałe. Przypuszczam, że główną bohaterką ma być Lilka, ale mnie od początku zaczęło ciągnąć do Joanny. Chyba przez to wspomnienie o zaporach przypomniałam sobie serię o Dorze Wilk, którą uwielbiam - to zasługa Mirona, ale cii - bo była i jest pierwszym moim zetknięciem z jakimkolwiek magicznym wątkiem. Sentymentalna jestem :) Na dodatek jeszcze ten, pożal się Boże, amant. Mój były miał na imię Karol i zaiste był koszmarny, więc chyba nie mogłam lepiej trafić :D Jego nazwisko od razu przeczytałam jako Tuman - podświadomość się dobija. Joanna jak najbardziej na tak, Liliana z racji silnego powiązania z mangą, jeszcze do mnie nie przemówiła, ale w kwestii spławiania KK jestem po jej stronie.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana i czekam na ciąg dalszy :) Pozdrawiam!
Najważniejsze, że zechciałaś znowu zajrzeć:)
UsuńEhymm - widzę po komentarzach, że ta manga.... no cóż. Nie trzeba jej znać- to, że ja sama czytam czasami, nie znaczy, iż jeśli ktoś nie kliknie podlinkowanej strony to nie zrozumie opowiadania :) (mam taką nadzieję). Po prostu manga, jako taka, posłużyła mi za pomysł wysłania Lilki akurat do Japonii:) Bardziej będę czerpać z mitologii japońskiej- jest piękna, ale oczywiście zaadoptują ją do mojej niedoskonałej wiedzy i pomysłu na to opowiadanie:) Więc się nie przejmuj tym "null, zero":) To po prostu kolejne opowiadanie o miłości z odrobinką magii xd.
Koszmarny Karolek - ha ha ha - trafiłaś w dziesiątkę z tym przekręceniem nazwiska :D
Pozdrawiam!
Ojej, czyżbyś pracowała nad szablonem, bo tekst jest niewidoczny? Dobrze, że przeczytałam rozdział wczoraj. To pierwsze opowiadanie z nutką magii i mangą, więc jestem bardzo zaintrygowana. Nie znam się na mandze, ale nie sądzę, żeby jakoś bardzo utrudniało mi to delektowanie się Twoją historią. Końcówka zwiastuje, że będzie też wątek romantyczny albo i nie do końca, więc może odrobinę bardziej moje klimaty. Widzę, że wspomniałaś o mitologii japońskiej, ja jestem laikiem, ale jeśli czegoś się dowiem, to wspaniale. Ciekawi mnie wątek z tym śpiącym chłopakiem, no nie będę ukrywać, że jest inaczej! :) Nie wiem czego się spodziewać, chociaż coś tam w głowie się rodzi i może idę dobrym tropem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nowość :)
Hej
UsuńDziękuję, za komentarz i za danie znaku, że coś nie tak z blogiem. Nie wiem co się stało ale bloger postanowił mnie chyba trochę wykasować, cały szablon mi się rozleciał. Dzięki Tobie mogłam jakoś ratować sytuację. Dziękuję raz jeszcze.
Naprawdę, nieznajomość gatunku typu "manga" nie ma znaczenia, jak pisałam powyżej to tylko pretekst do historii:)
Śpiący chłopak miał znów się pojawić dzisiaj obszerniej, ale w związku z problemami opisanymi powyżej, rozdział wstawię po naprawieniu szablonu. Zapraszam w weekend ( jeśli żaden armagedon mnie nie spotka ze strony bloggera).
Bardzo jestem ciekawa Twojej koncepcji, zdradzisz mi co Ci się w głowie rodzi?
Pozdrawiam:)
Na razie (odpukać) wszystko ok i blog wygląda prawie tak, jak za pierwszym razem.
OdpowiedzUsuńKoncepcją chyba jednak bym tego nie nazwała. Ale tak to sobie wymyśliłam, że Lili będzie prowadzić "drugie życie" w tych snach. Bo o ile trochę ją przeraziło to, że udało jej się zmienić kolejny rozdział, nie wydaje mi się, żeby nie chciała tam wracać - tylko tym razem bez majstrowania przy rysunkach. Może natknie się znowu na tego chłopaka, jak nie będzie spał i... zaprzyjaźnią się, będzie ją oprowadzał po Japonii. Ale jeśli trafiłam jak kulą w płot, to nie szkodzi, jeszcze bardziej będę zaintrygowana.
Pozdrawiam i nie ma za co. Miło, że mogłam w czymś pomóc :)
Jedna rzecz mnie tutaj ściągnęła, Hiro w tytule drugiego rozdziału. Bo od razu wiedziałam, że tu będzie coś o Japonii. I nie zawiodłaś mnie. O ile motyw duchów Joanny mi się nie podoba, o tyle manga i Azjaci to moje klimaty. Już się tłumaczę. Lubię duchy jako zmarłych, jakkolwiek to brzmi, ale ich godzina przypada na dwunastą w nocy. Trzecia w nocy jest godziną szatana i nie wiem, czy o tym nie wiedziałaś czy jak, ale w kulturze Japonii też nie słyszałam, aby dla tego kraju trzecia w nocy była jakaś wyjątkowo magiczna. No więc, ta trzecia za kij nie pasuje mi na godzinę spełniania słodkich życzonek. Trzecia kojarzy mi się z czymś mrocznym i niebezpiecznym. Wielu ludzi twierdzi, że o tej godzinie jest dręczonych ^^ Wierzysz w to lub nie, ja dmucham na zimne.
OdpowiedzUsuńAle tak poza tym super! Cieszę się, że jest ktoś kto chcę pisać o Azjatach, a nie tylko o muskularnych facetach urody typu Zeusa z Olimpu. Nie wiem, czy jestem skrajnie dziwna, ale przerost tkani mięśniowej u mężczyzn mnie nie cieszy. Wolę szczupłych, ładnych i wypacykowanych Azjatów w stylu "Flower Boys" *.* Mam nadzieje, że Hiro taki będzie. No i ta zmiana scenariusza w mandze - też tak chcę!
Lecę czytać nowy rozdział!
witaj:)
UsuńBardzo jest mi miło,że "Hiro" przyciągnął Twoją uwagę:) Od razu zapewniam, że nie jesteś "skrajnie dziwna" - znam takich osób więcej, a jedna jest moją przyjaciółką :)) Wiedziałam, że wybierając taką tematykę na opowiadanie, trochę ryzykuje. Tym bardziej cieszy mnie,że zajrzał ktoś, kogo "te" rzeczy kręcą:) Choć czuję teraz i większa tremę, bo za eksperta to ja się ,aż takiego, nie uważam:)
Co do godziny trzeciej. Ehym.. co by tu napisać, aby nie zrobić zbyt dużego spoileru? :D Może tak: jest jak najbardziej celowa i trafiłaś w sedno piszą o demonach i skojarzeniach z mrokiem. Jednak o tym, co to dalej będzie oznaczać dla fabuły..cicho sza:)
Ha! Też bym chciała pozmieniać scenariusz SB - tak na serio, serio, bo mnie bardzo wkurza xd.
Pozdrawiam.