24.06.
Telefon
odezwał się sygnałem smsa. Cholera zaraz wychodzę na boisko,
pomyślała, ale rzuciła się do torby. Szybko odblokowała ekran.
Uśmiechnęła się na widok nadawcy. Kliknęła „otwórz”:
„Koniec
z nami”
Świat
się zawalił.
08.07
Magda siedziała na ogrodowej huśtawce i usiłowała wokół siebie znaleźć coś na tyle cienkiego, aby mogła to wsunąć pod gipsowy kołnierz na nodze i podrapać niemiłosiernie swędzące miejsce. Drugą dłonią wystukiwała literki w okienku Mów-Mów na laptopie.
VolleyMaja: Ależ ta noga swędzi, jeszcze tydzień i zdejmą mi ten cholerny gips.
Krakowiak: chcesz to przyjadę i cię podrapię
VolleyMaja: Taa jasne chyba po plecach, nic tam nie wchodzi
Krakowiak: oł jee bejbe!! ja tam wejdę na pewno!
VolleyMaja: zbok!!
Krakowiak: oj tam oj tam , masz jakieś chore myśli, trzymam w ręce cienką linkę wędkarską , ona na pewno wejdzie. Przyjechać?
VolleyMaja: a w cholerę przyjeżdżaj, zniosę nawet ciebie, byleby przestało swędzieć!
Krakowiak: :)
Marcin z głupim uśmiechem zamknął okienko komunikatora na telefonie. Żeby wciskać się do laski na linkę wędkarką? Chore to było. Chore, ale skuteczne, podsumował. Rozejrzał się po swoim zagraconym pokoju szukając kluczyków od skutera. Przewalił dwie sterty ubrań, zajrzał do brudnych jeansowych spodenek , w których, zamiast poszukiwanego obiektu, znalazł dwie dychy. Też dobrze. Zaczął przeszukiwać biurko i w ręce wpadła mu koperta ze zdjęciami. Kuźwa, przecież to są zdjęcia z majowego wypadu. Kompletnie o nich zapomniał – mentalnie pacnął się w czoło. Była pierwsza połowa upalnego lipca. Teraz trzymał kopertę w dłoni i zastanawiał się, czy zabrać ją ze sobą do Magdy. Wyciągnął plik fotografii i zaczął przeglądać. Cała ich paczka: on, Jarek, Damian, Rafał, Kaśka, Wiolka, Sabina, Sebastian, Wojtek i Igor z Magdą. Roześmiani, na pomoście. Szykują się do regat. Igor z Magdą oczywiście wygrali. Na zdjęciach stoją obok siebie, ramię w ramię i patrzą na siebie… tak jakby świat poza nimi dwojgiem nie istniał. Z koperty wypadło ostania fotka. Magda siedzi na pomoście w zachodzącym słońcu i patrzy na jezioro. Sama. Marcin oparł to zdjęcie o monitor komputera. Tego jej nie oddam, resztę wypada, pomyślał.
– O tutaj, tutaj. W lewo. O jak dobrze. Wspaniale – Magda siedziała na fotelu ogrodowym, a przed nią, pomiędzy jej nogami, klęczał Marcin.
– Krakowski! Co ty do cholery robisz mojej córce! – Za ich plecami odezwał się wysoki, ciemnowłosy mężczyzna.
– Dzień dobry panie trenerze – Marcin zerwał się tak gwałtownie, że aż przewrócił się na plecy. Teraz spoglądał z poziomu trawnika w twarz ojca Magdy, która nie wyrażała przyjaznych uczuć.
– Oj tato, jakkolwiek to zabrzmi, Marcin mnie drapał – brwi Mieczyńskiego powędrowały jeszcze wyżej – po nodze mnie drapał, pod gipsem. Mówiłam, że mnie swędzi. – Uzupełniła spokojnie dziewczyna.
– I on cię … drapał? – Ojciec powtórzył.
– Tak, linką wędkarską.
– Czym? – Z niedowierzaniem zapytał mężczyzna.
– Linką wędkarską tato, nic innego nie chciało się tam wsunąć. A ja teraz czuję się jak nowo narodzona. – Obdarzyła rodzica szerokim uśmiechem.
– Dobra – ojciec Magdy podniósł ręce w geście kapitulacji – nie chcę wiedzieć nic więcej. Słuchajcie co się dzieje z Igorem? Za tydzień wyjazd na obóz, a on mi karty uczestnictwa nie złożył. Magda pogoń swojego chłopaka, to ,że ty nie pojedziesz z przyczyn zdrowotnych, nie oznacza, że on będzie tu mógł zamieszkać, jak wyjadę z mamą. Nawet tak nie kombinujcie. Babcia będzie mieć cię na oku, pamiętaj – popatrzył na córkę znacząco.
– Pogadam z nim – Marcin szybko odpowiedział za Magdę, która zgasła nagle, a uśmiech znikł z jej ust.
– I to szybko. Obóz za totalne free, a on grymasi. I powiedz, że te treningi, na których nie był ostatnio, ma do odrobienia w postaci pompek na obozie. – Zakończył Mieczyński i ruszył w stronę domu, zostawiając młodych samych.
Marcin nadal siedział na trawie, obrócił głowę i próbował spojrzeć Magdzie w oczy. Uciekała wzrokiem. Westchnął głośno i powiedział:
– Nie powiedziałaś ojcu? Nadal myśli, że jesteście razem? – Odpowiedziało mu milczenie i wzrok dziewczyny wbity w ziemię. – Ok. Rozumiem. Magda, ale on wcześniej, czy później się dowie. Masz nadal nadzieję?
– Na co? – Zapytała cicho.
– Na wielki comback. Że się opamięta, że wróci do ciebie?
– Jesteś ostatnią osobą z która mam ochotę na ten temat rozmawiać! – Podniosła głos. Najlepszą obroną jest atak.
– A widzisz tu inną? – Potoczył ręką dookoła. – Ja nie widzę. Słuchaj wiem, że generalnie masz mnie za kosmitę, zboczeńca i osobę niespełna rozumu. Tak, jestem szyderczy i złośliwy. Ale nie jestem głupi Magda. Potrafię kojarzyć fakty i mam oczy. A poza tym... Ok. Igor to mój kumpel, ale powiem co myślę. Zachował się, jak ostatnia świnia i dupek. Tak się nie robi Magda, choćby z szacunku do drugiej osoby...
– Wysłał mi smsa – cicho przerwała mu Magda. – Cholernego sms. Trzy słowa „Koniec z nami” po jednym na każdy rok bycia razem. I tyle. Nie widziałam go od końca szkoły. Ale jak wiesz, na zakończeniu było między nami wszystko ok, przynajmniej ja miałam takie wrażenie, ba, miałam cholerną pewność! Na następny dzień, przed meczem dostałam trzy słowa. I tyle. Na nic nie liczę Marcin, ja po prostu nie wiem co się stało. Nie wiem dlaczego, jak, po co. Co zrobiłam źle...
– Przed TYM meczem? – Upewnił się, a dziewczyna pokiwała głową twierdząco. – Złamas. Byłem na finale. Grałaś dobrze, bardzo dobrze. Precyzyjnie, twoje piłki były nie do zatrzymania. Prędkość serwów wbijała w krzesełko. Sam bym się bał odebrać takie podanie. Potem po zmianie, pod siatką, szarżowałaś...
– Byłam wściekła, nie emocjonalnie... rozumiesz. Zimnie wściekła. Ja nawet tego meczu nie pamiętam. Odbijałam. Podawałam , serwowałam, przyjmowałam...
– Do tej pory mnie wzdryga, słyszę trzask twojej kości. – Chłopak się wzdrygnął.
– Gdyby nie to, że się przewróciłam...nawet nie poczułam Marcin, ja nawet tego nie poczułam! W każdym razie, poza tym smsem, nie miałam od Igora żadnej informacji. Z boiska znieśli mnie na noszach, szpital, operacja...sam wiesz. A teraz jestem uziemiona w domu. Nie dzwoniłam, on też się nie odezwał. Wiesz co u niego? – Popatrzyła na kumpla z nadzieją w oczach.
Krakowski spuścił głowę i zapatrzył się na biedronkę spacerująca po stokrotce rosnącej w trawie. Przeczesał krótkie blond włosy ręką.
– Marcin? Co wiesz? – Magda nachyliła się nad nim i złapała go ręką za brodę , zmuszając, aby podniósł wzrok. Wyrwał się jej.
– Wszystko ok. Jest z Julitą i imprezuje z nową paczką. Ostro imprezuje – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Kurwa! Akurat ode mnie musiałaś się dowiedzieć. Dziewczyny nie spieszyły się z tym newsem do ciebie. Szlag by to!
– Od kiedy? – Niby obojętnie zapytała dziewczyna.
– Zależy o co pytasz. – Parsknął pod nosem. – Ok. Jeśli i już tak jestem posłańcem złych wiadomości, choć pamiętaj posłańców się nie zabija, to ci powiem. Zaczęła się koło niego kręcić przed regatami. Nie wiem od kiedy są oficjalnie razem.
– Jestem rogaczem! – Magda roześmiała się głośno, trochę histerycznie. – Moment, czy laska może być rogaczem? A może jestem rogatką? Jak myślisz Marcin? I od kiedy są razem, jesteś jego kumplem, wiedziałeś, wiesz.
Chłopak ponownie wbił wzrok w ziemię. Ale jak powiedziało się A to mówi się i B.
– Od tego ogniska na którym nie byłaś. Zwinął się wcześniej i pojechał do niej. Wylądowali na dyskotece. Magda...
– Co? Chciałeś mi powiedzieć wcześniej? Tak jak on? Wszyscy jesteście siebie warci. Pieprzeni egoiści. Byleby więcej i szybciej zaliczyć. Kłamałeś mi prosto w oczy! Dupek z ciebie, taki sam złamas jak on! Wiesz co, spadaj stąd. Nie mam ochoty z tobą gadać. – Wstała z krzesła, chwyciła kule i pomaszerowała w stronę domu.
Marcin podniósł się z trawnika, gdy zniknęła w drzwiach od werandy. Sięgnął po torbę i przypomniał sobie o zdjęciach. Położył je na krześle i poszedł w kierunku skutera zaparkowanego przed furtką. Magda dokuśtykała na piętro. Uwielbiała swój pokój na szczycie domu. Rodzice po namowach przerobili dużą część strychu na jej prywatną przestrzeń. Miała pomieszczenie składający się z dwóch stref: dziennej i sypialnej i malutką, własną łazienkę. Ta ostatnia była błogosławieństwem przy nodze wsadzonej w gips, natomiast strome, wąskie schody do pokoju były przekleństwem. Dziewczyna z ulgą usiadła na bujany fotel stojący obok drzwi. Przez otwarte okna słyszała, jak Marcin odpala skuter. Jak zwykłe zaskoczył dopiero przy drugim podejściu. Skuliła się i pozwoliła płynąć łzom.
* * *
VolleyMaja: Ewcia jesteś?
TwojeSloneczko: Jestem. Co jest Magda?
VolleyMaja: Muszę cię przeprosić. Nakrzyczałam w szpitalu na ciebie. Igor jest z Julitą. Jaka ja głupia jestem!
TwojeSloneczko: Nie głupia, tylko zakochana. Majka, świat idzie dalej. Wiem, jak to boli. Ale to minie. I nie przepraszaj. Dla mnie Maciek też był ideałem. Dwie idealne szkolne pary ty z Igorem, ja z Maćkiem.
VolleyMaja: Tak. Wyśmiałybyśmy każdego, gdyby nam wywróżył taką przyszłość. Bez nich. Masz Tomka. Podzielisz go na pół? :)
TwojeSloneczko: Przykro mi, jest niepodzielny xd
VolleyMaja: Nawet się obrazić na ciebie nie mogę. Idę ryczeć dalej. Pa.
* * *
Witam
po króciutkiej przerwie. Oddaje Wam pod ocenę nowy tekst. Nie
będzie tak długi, jak poprzedni, ale mam nadzieję, że zyska Waszą
sympatię. Od razu na "dzień dobry" dwa rozdziały, które
tak naprawdę są dniami
w kalendarzu :)
Dla zainteresowanych: w opowiadaniu, sporadycznie, będzie pojawiała się Ewa, dziewczyna o nicku TwojeSloneczko, jest to postać wymyślona przez moja koleżankę Ann, z której pomysłu na komunikator Mów - Mów skorzystałam. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać krótka historię Ewy i Tomka zapraszam TUTAJ :)
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńAnn - poraziłaś mnie swoją konstruktywną opinią dogłębnie. I nie wiem czy jest tak pięknie czy, aż tak kiczowato :P
UsuńJa bym obstawiała raczej za "tak pięknie" c:
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ^^ Nie wiem co więcej dodać, bo nigdy nie byłam specjalnie dobra w dodawaniu konstruktywnych komentarzy, a w dodatku to dopiero początek, ale czytać będę bardzi chętnie :]
Weny życzę!
Hej :) Każdy komentarz jest ok. Daje znać, że ktoś w ogóle się zainteresował i zechciał poświecić czas na skrobniecie kilku słów :) Także dzięki wielkie.
UsuńCiekawie się zapowiada. Chętnie będę czytała :)
OdpowiedzUsuńPS. Dałoby radę usunąć weryfikację obrazkową? Bo czytam na tel i komentarze nie zawsze chcą się dodąć ;(
Witam:) Za niedługo ciąg dalszy, także zapraszam. A weryfikacja już usunięta. Nie wiedziałam,że tak to wyglądało przy komentowaniu.
UsuńNie będzie tak długi jak poprzedni? ;P No, zobaczymy, bo ostatnio też chyba nie miałaś się specjalnie rozpisywać, a wyszło trochę inaczej ;) Ja ogólnie bardzo liczę na "wersję rozszerzoną" i dużo emocji, trochę więcej, niż w tej wersji skróconej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
ha...ha..ha..długo będziecie mi wypominać moje marzenie napisania "miniaturki"?? zobaczycie kiedyś coś takiego popełnię xd.
OdpowiedzUsuńA serio - tak, będzie krótsze niż "Cud" ale trochę dłuższe od wersji"skróconej" którą czytałaś.
Ale ja nie wypominam, po prostu przypominam o wnioskach, które i tak już zdążyłyśmy omówić ;) A poza tym wiem, że jak dodasz to, czego zabrakło, to wyjdzie bardzo dobrze ;D
Usuńbedę zaglądać bardzo mi się podoba u ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. Przyznam, że naszukałam się twojego komentarza:) Szukałam pod najnowszym postem xd. A on tutaj wylądował :) Mogę tylko zaprosić do dalszego czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuń